Szybko minęły 2 tygodnie w Ruderii. Spędziłam jej z dziećmi w Przecznicy i coraz bardziej kocham ten nasz stary domek. Powrót do miasta, do gorącego mieszkania był bolesny. Jedyny plus mieszkania nad Ruderią: łazienka. Bo w Ruderii jeszcze jej nie ma, za to jest wanienka i wieczorne w niej ablucje. Co też ma swój urok, oczywiście. Ale niekoniecznie na dłuższą metę. Podczas ruderyjnych wczasów miały miejsce m.in. następujące fakty: zepsuła się na amen mikrofalówka (buu, jednak jestem pesymistką, skoro ten fakt jako pierwszy podaję, hihi), poznałam boski smak koziego sera pochodzącego z jednego z przecznickich gospodarstw agroturystycznych - Krukowiska, wiem, że będę po niego wracać, zasmakował w nim również młody (a on jest dość wybrednym stworzeniem), mamy niemal własną kotkę, która kilka razy dziennie odwiedzała nasze domostwo, a nawet pod koniec naszego pobytu przyprowadzała swojego potomka, wykluły się nowe - chyba ostateczne - pomysły dotyczące lokalizacji łazienki oraz klatki schodowej na piętro stodoły. Zapewne wydarzyło się jeszcze szereg innych drobniejszych wydarzeń, które w tej chwili jakoś umknęły mi z pamięci. O, regularnie kąsał mnie strzyżak, co ciekawe tylko mnie, oszczędzał resztę rodziny (
o taki ). Poniżej niekoniecznie w porządku chronologicznych zestaw paru fotek.
|
drzwi zrobione wiosną przez Uczestnika zyskały podkowę - na szczęście |
|
żeliwny litrowy garnek znalazłam w stodole |
|
"nasza" kotka, przynosiła nam myszy |
|
każdy przedmiot z czasem znajduje swoje właściwe miejsce w Ruderii |
|
relaks w leżaku z winem w kieliszku Oswalda |
|
ceramiczne prace moje i młodej - zrobione i wypalone podczas warsztatów w agroturystyce izerski potok |
|
młoda opycha się gzikiem |
|
butla na atrament szkolny z lat 50. XX w.- jeden z wielu klimatycznych prezentów od mojego taty,prezenty te znajdują swoje miejsce w Ruderii |
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKlimacior! Zdjęcia wymiatają! :)
OdpowiedzUsuń