sobota, 31 sierpnia 2013

Gdy nas nie było, to...

...to przedstawiciele zakładu energetycznego bezprawnie położyli kabel na terenie naszej posesji. Robią przyłącze dla sąsiadów spod nr 54. Zdewastowali murek. Uczestnik właśnie przyjechał znad Jeziora Sławskiego (tam też mamy dziuplę) z naręczem żarnowca, żeby murek nim obsadzić. A dlaczego bezprawnie? Ano nikt nas nie zapytał o zgodę, nie zaproponował rozwiązania, nasz murek został zdewastowany i do tego  na nim został położony kabel. Cudownie...
Zapytacie co na to sąsiedzi, ci zainteresowani, do których posesji idzie prąd? Ach, nie wiedzą nic. Kompletnie. Udało się nam ustalić, że rzecz miała miejsce przedwczoraj (tę wieść przekazał Uczestnikowi przechodzący miejscowy pan).
No nic, zaraz zabieram się do roboty...Nie muszę dodawać,że furia  mną targa na boki i zaraz chyba pęknę od jej nadmiaru.
A co ciekawe podczas ostatniego pobytu, w niedzielę (sic!) wyrywałam z murku co większe chwaściory, żeby zrobić grunt Uczestnikowi pod wsadzenie żarnowca...Sąsiad spod nr 54 przyniósł Uczestnikowi jeden z krzaczków żarnowca, które zasadziłam na murku w zeszłym roku, reszty nie ma, trzemieliny i irgi też nie ma...Na rogu murek jest doszczętnie zniszczony i ogrodzenie od frontu w związku z tym (na murku są wylane fundamenty ogrodzenia) grozi uszkodzeniem...

niedziela, 25 sierpnia 2013

Ostatni, szybki rudering

To był nieplanowany wyjazd - decyzja podjęta ok 10:30 rano w sobotę przy porannej kawie. Jedziemy? Jedziemy! (czasami, gdy się nie wstydzimy, wyznajemy sobie  z Uczestnikiem nawzajem ogromną tęsknotę, jaka nas trawi za domem, gdy przebywamy w mieście, ale o tym sza! Kto ma podobną sytuację, ten wie o co chodzi :) ) No dobrze - spakowaliśmy niezbędne minimum (tym razem nie wzięłam ze sobą syropu przeciwgorączkowego, ani syropu łagodzącego objawy alergii, a akurat podczas tego wyjazdu bardzo przydałyby się te specyfiki...), władowaliśmy się do staruszka i wio! Dojechaliśmy, Uczestnik poddał się rozkoszom koszenia otoczenia posesyji, a my - ja, młody i młoda - udaliśmy się w stronę kopalni Anny - Marii. Młody jeszcze jej nie widział. Obejrzeliśmy to, co dało się obejrzeć i ruszyliśmy leśną drogą, przecinającą Prochową, w kierunku przeciwnym do wsi. Uznaliśmy, że prowadzić będzie do kolejnej kopalni. I tak też się stało, po przejściu kilkuset metrów doszliśmy do kolejnego obiektu na trasie "Śladami dawnego górnictwa kruszców"
dzieci idą drogą z Prochowej, młoda trochę zmęczona
z drogi między kopalniami  widać Tłoczynę
i jest drogowskaz! pokazuje drogę do Anny Marii i drogę do kolejnej kopalni
znaki pojawiające się na trasie co jakiś czas przypominają, że dobrze idziemy
w bliskim sąsiedztwie kopalni widoczne są murki ułożone z kamieni wybranych przy eksploatacji kopalni
kopalnia Fryderyk Wilhelm (wcześniej sądziłam, że to kopalnia "Trzej Bracia)
ze względów bezpieczeństwa i tu są kraty
Pokręciliśmy się, znaleźliśmy podgrzybka, pióro drapieżnika i pora wracać do domu. Ale nie tą samą trasą tylko w dół i do szosy (właśnie od strony szosy znałam dotychczas dojście do tej kopalni).

Schodząc, już na szosie natknęliśmy się na prawdziwy "skarb":



 Co było potem? poszliśmy na coroczny festyn do świetlicy (zapomnieliśmy, że odbywa się w tę sobotę), dzieci przez chwilę się pobawiły (no, dobra, pobawiła się młoda, bo młody, gdy nie zna dzieci, dziczeje), dostały słodycze i upominki, ja przytachałam wiaderko, i poszliśmy do domu. Na ognicho:




Poczekaliśmy na wschód księżyca i uciekliśmy do domu. Wieczory, poranki i noce są już chłodne.


 Poza dzisiejszymi epizodami chorobowymi u dzieci  wyjazd był udany.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Metamorfoza na posępnie

Kuchnia, zwana główną izbą (podczas naszych pobytów "robi"za: kuchnię, jadalnię i pokój dzienny lub tzw.salon oraz główną sypialnię) przeszła za naszą sprawą metamorfozę. Czy na lepsze?Z niskiego jasnego pomieszczenia przeobraziła się w mroczną, nieco wyższą izbę. Posępności dodaje jej ciemny sufit, ściany bez tynku, brak firanek i wyściełanych krzeseł z okresu późnego (a może środkowego:)) Gierka. Zapewne za jakiś czas zmieni oblicze, może nawet nabierze jasności i przytulności. Na  razie - jest, jak jest.
Tak było - tuż pod odkryciu zgniłych desek podłogowych pod hermetyczną wykładziną:


Tak (na razie) jest - po prawej stronie wyrko przykryte folią: 


A jak będzie? Sami chcielibyśmy wiedzieć :)