sobota, 29 października 2011

Przecznickie plony, czyli nasz pierwszy lampion z dyni

Pisałam już, że dynie nam obrodziły w Przecznicy, najwięcej było ozdobnych, ale wśród nich była ONA. Wielka, kulista dynia. I ciężka. Zważyłam ją - 6 kg, chociaż wydawało mi się, że była cięższa od naszej 1,5 - rocznej córki. Dzisiaj nastał jej dzień, a raczej wieczór :))

a tu zarys młodszego dziecięcia zainteresowanego dyniową lampą:)
 Oddzieliłam pestki od miąższu, którego było dość dużo. Z części zrobiliśmy zupę dyniową (też pierwszy raz w życiu), część zamroziłam, a dobre pestki albo zjemy po wysuszeniu, albo zostawimy do wysiania na przyszły rok :)
A tu zdjęcie obrazujące wydłubane przeze mnie ilości miąższu i dobre pestki

środa, 26 października 2011

Kolejne stare zdjęcie!

Tym razem zdjęcie zrobione z okolic mostku - gdy z góry schodzi się w dół wsi.






...a kasztanowiec piękny i młody :)

poniedziałek, 17 października 2011

A tak kiedyś wyglądał nasz dom!

Rodzina pana Oswalda nawiązała z nami kontakt :)! Bardzo się z tego cieszymy! Dzięki uprzejmości wnuka (dziękujemy raz jeszcze!) pana Oswalda wiemy jak nasz dom wyglądał wcześniej!

zdjęcie zostało zrobione w latach 30./40. XX w.
Dach, widoczny na zdjęciu pamiętamy - został zniszczony podczas pamiętnej lipcowej burzy w 2009 r., Drzwi oraz stolarka okien od frontu też ta sama (tylko pokryta warstwami farby olejnej), drzwi do części gospodarczej oraz wrota stodoły też się zachowały - przynajmniej wszystko na to wskazuje. Wóz, taki jak ten na zdjęciu,  po śmierci naszej poprzedniczki, stał z tyłu domu i się "ulotnił" niestety...Drzew przed domem nie zastaliśmy, obecny tynk  jest szary i smutny... Teraz wiemy do czego dążyć przy odnawianiu domu!

p.s. okazuje się, że tytuł bloga jest chyba trafny - powoli staje się kroniką pewnego domu :)

niedziela, 16 października 2011

To chyba ostatnia taka zieleń w tym roku

Patrząc za okno lub wychodząc z domu, nie da się ukryć, że przyszły chłodne dni i pora szykować się do zimowej hibernacji :) Poniżej zamieszczam kilka zdjęć naszych  jeszcze zielonych (wyglądały tak tydzień temu)   roślinek które zadomowiły się na naszym murku na tyłach domu.
berberys, posadzony chyba w zeszłym roku
a tu młoda jarzębina
młodziutka kostrzewa wyrasta z mchu

jedyny owoc na pigwowcu
a tu podrzeń żebrowiec, jest chyba cały czas zielony
tegoroczna żurawina
A na koniec języcznik zwyczajny i owsica, zakupione za pośrednictwem Megi  (wiosną planujemy sporo roślin zamówić...)

 I to tyle... dynie częściowo zebrane, jedna z nich, gigantyczna, czeka na metamorfozę na koniec tego miesiąca...

p.s. Wiemy  już jak wyglądał nasz dom przed wojną !

poniedziałek, 10 października 2011

Między podłogą a sufitem, czyli kim była Pauline (?) dla Oswalda ?

Między podłogą a sufitem było to:
 A tu zbliżenie na szczegóły:


A cóż to jest? nekrolog kobiety Pauline (??) Eckart, krewnej pana Oswalda. Może to była jego żona? Albo matka? Gdy poskładamy, w miarę możliwości, ten dokument w jedną całość, przetłumaczymy go. Może wtedy uda się ustalić więcej szczegółów...
Ciekawe, co jeszcze znajdziemy w plewach zalegających w przestrzeni między podłogą strychową a kuchennym sufitem...

środa, 5 października 2011

List znaleziony w Querbachu nr 54 (wg przedwojennej numeracji) - ciąg dalszy

Jakiś czas temu opublikowałam list znaleziony na naszym strychu, o tu . List ma cztery strony i jest w niezbyt dobrym stanie. Dzięki uprzejmości Przemka dysponujemy przepisanym z ręcznego pisma tekstem listu (jeszcze raz dzięki!). Prawdę mówiąc, zapomniałam o tym liście... Ale zmobilizowałam się i przetłumaczyłam tekst przedwczoraj w nocy, myśląc jednocześnie o Flinsie. Z pokorą przyjmę uwagi krytyczne, gdyż tłumaczem zawodowym nie jestem, za wszelkie niedociągnięcia niniejszym czytających przepraszam. W jednym przypadku nie mogłam znaleźć sensu w tłumaczeniu. Może ktoś dobry pomoże? Ten nieprzetłumaczalny dla mnie fragment podkreśliłam w tekście.
Co udało się odczytać z pierwszej strony? Niestety, bardzo mało, treści można domyślać się jedynie z fragmentów zdań. Pewne rzeczy to:
  • jest to list polowy napisany przez syna do matki (zaczyna się od słów „Liebe Mütter”) w dniu 19.03.1916 r. z nieznanej (nam) miejscowości. Miejsce odbioru Kowary*/Mirsk, Dolny Śląsk;
  • na samym początku listu syn – żołnierz- donosi, że znajduje się właśnie w okopach i pisze ten list;
  • jest piękny wiosenny dzień i latają jaskółki;
W dalszej części listu informuje, że (strona druga i dalsze):

...roztrzaskane na podłodze. Cała ziemia jest poryta przez granaty, od wielu... granatów przeorana i przeryta.Wczoraj otrzymałem od Ciebie paczkę z masłem i serem wraz z listem. Sprawiło mi to ogromną radość...z domu...znowu nowe...Es ist wohl...teuer zu Hause und nicht viel zu kriegen, każdy jest ciekawy jak to się skończy. Napisałaś, że Bruno nie napisał od 15 tygodni. Gdzie on jest właściwie, to,że on nie pisze, nie świadczy najlepiej o jego uczuciu do żony, która tak długo się martwi, może chciałby do nas przybyć – mamy dużo prochu. Jestem przekonany,że cieszyłby się, gdyby otrzymał wiadomości od krewnych. Jak długo jest...ra**  chora, należy mieć nadzieję, że jest już zdrowa. Czy jest jeszcze w dotychczasowym mieszkaniu czy jest już w Przecznicy?Piszesz, że nie będzie już więcej sera,  nie jest to pierwsza  zmiana. Czy adres do Richarda jest wciąż ten sam, muszę do niego znowu napisać. Miejmy nadzieję, że jest zdrowy. Dzisiaj otrzymałem pocztówkę z Rosji od Josepha Bre..., spotkał Sa... Herrmann i Paula Joppe***. W zeszłą sobotę ja i Alfred mieliśmy dużo szczęścia. Granat rozerwał nam ładownice, trafił tuż koło nas. Takie niebezpieczeństwo jest nawet tu, gdzie mieszkamy. Dzisiaj się żyje, jutro gnije, jak wielu przyjaciół i towarzyszy. Muszę teraz pozostać w nadziei, że list mój zastanie Cię w lepszym zdrowiu
pozdrawiam serdecznie 
Twój Oswald

Miejmy nadzieję, że młode kozy są tam szczęśliwe**** 

Zatem to "nasz" pan Oswald był nadawcą :) Przeżył wojnę, gdyż potem był strzałowym w kopalni, zmarł w Niemczech w 1966 roku (tyle udało się nam "wydłubać" z sieci).

p.s. trzykropki w tłumaczeniu to brakujące słowa, frazy czy zdania. Czas zrobił swoje...
 

* o ile poprawnie zinterpretowałam niemiecką nazwę "Schmiedeberg"
** jest to końcówka imienia żeńskiego
*** być może mieszkańcy Przecznicy?
****  zapewne jest to odniesienie  do nieznanej nam informacji z listu matki, o losie kóz, pewnie wzmianka o tym, że sera już nie będzie, może też się z tym wiązać

niedziela, 2 października 2011

Sezon na dynie rozpoczęty!

Zapowiada się na to, że zbiór dyń będzie spory. Poniżej  skromny przedsmak dyniowego szaleństwa !



p.s. poza tym, trochę jednak wstyd milczeć bity miesiąc...:)