poniedziałek, 7 marca 2011

Okoliczne atrakcje dla zadziecionych i nie tylko

Tak sobie pomyślałam, że okolice Gór Izerskich to skupisko fajnych atrakcji turystycznych również dla rodzin z dziećmi. Po kolei: same Góry Izerskie i rzut beretem do Karkonoszy. Wbrew pozorom ,w góry można można już się wybrać z niemowlakiem, takim troszkę wyrośniętym:) pod warunkiem, że posiada się nosidełko lub chustę. I tragarz malucha musi dysponować w miarę zdrowym kręgosłupem i krzepą (która przydaje się bardziej w Karkonoszach, bo Izery są łagodniejsze:)) No i aura musi być sprzyjająca. My z młodym pierwszą wycieczkę w Karkonosze zorganizowaliśmy, gdy młody miał 9 m-cy. Noclegi mieliśmy zaklepane w schronisku "Odrodzenie". Ale wracając do  bliższych izerskich okolic, mamy góry, mamy też jeziora.Sztuczne co prawda, ale są tam wydzielone strzeżone kąpieliska. Mam na myśli Jezioro Złotnickie i Leśniańskie, są to jeziora zaporowe na Kwisie, Leśniańskie, powstało w latach 1905-07 r., po dość gwałtownych powodziach nawiedzających te tereny. Druga zapora powstała nieco później, bo w latach  1919-24. Oprócz gór i jezior mamy również inne atrakcje, tj. piękne zamki. I tak: Gryf, Czocha, Rajsko, zamek w Świeciu, troszkę dalej drugą stronę bodajże w Rząsinach. Tyle z pamięci kojarzę:)  Oprócz zamków, jezior, gór, są też różne pomniejsze bardziej lokalne atrakcje, np. stawy rębiszowskie czy punkty widokowe jak nasze przecznickie Jelenie Skały:) no, ale blog nie jest centrum informacji turystycznej:) i wybrałam te atrakcje, które nas kręcą ostatnimi czasy:)
Latem byliśmy kilka razy na Jeziorem Leśniańskim-chłopaki urzędowali w wodzie, a ja z młodą kokosiłam się na brzegu pod takim plażowym półnamiotem. Potem rzuciliśmy okiem na zaporę, jest naprawdę imponująca:
zapora ma wysokość 45 m, długość 130 m a szerokość korony wynosi 8 m

a tu widać ładnie zagospodarowany dół :)

Zwiedziliśmy również zaporę nad Jeziorem Złotnickim, jest mniejsza, idąc do niej mija się 2 tunele, poniżej jeden:
młody zapozował :) przed wejściem wyryty jest rok:1924
A na drugim tunelu, ukryty w gąszczach jest siedzący lew. Jak legenda niesie (swoją drogą, legenda nie ma nawet 100 lat:)), gdy woda sięgnie lwa, to powódź niechybnie zaleje Lubań :) W Lubaniu, jak na razie, jedynie Siekierka czasem wylewa:) Oto widok na lwa-zwierza trzeba szukać po lewej stronie:)

 Więcej fotek nie będzie z tamy-robiłam je ja i niestety nie są to zbyt powabne ujęcia:) A na koniec, coś z nieco innej beczki-wizerunek sań rogatych  na głazie, gdzieś w Karkonoszach:
jak widać, saneczkarstwo w Karkonoszach miało się dobrze:)

Ach, zamarzyło mi się ciepło za oknem, wiosna, wyprawy z dziećmi! A tu tak sobie z temperaturą za oknem, wiosny jeszcze niet, a młoda gigantycznie zasmarkana raczkuje z kąta w kąt i coś tam opowiada w dziecięcym języku. Chyba  kolejne zęby idą...

2 komentarze:

  1. Jakie niet!
    Uże jest :)

    A to z saniami rzuciło się Wam do stóp samo, czy są ku temu jakieś drogowskazy?

    OdpowiedzUsuń
  2. ha, dzisiaj u mnie też wiosennie!aż młoda zgrzała się w kombinezonie;)
    A to z saniami samo się rzuciło, nawet nie mieliśmy pojęcia, że takie znaki są w Karkonoszach.

    OdpowiedzUsuń