poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Zielono!

Całkiem niedługo miną  3 lata, odkąd jesteśmy posiadaczami starej chałupy, a dom cały czas odkrywa przed nami swoją przeszłość. Okazuje się, że drewniane detale domu pierwotnie miały zielony kolor. Dotyczy to, z tego co na razie udało się nam ustalić, drzwi wejściowych, framug okiennych, parapetów oraz drzwi do głównej izby. Planujemy dotrzeć do pierwotnej warstwy tych detali i zachować ich oryginalny kolor i wygląd.

Wygląda na to, że pan Oswald lubił zielony kolor :) Poniżej parę zielonych przykładów:
jedno z  okien  z zielonym parapetem
framuga i drzwi kuchni z widokiem na sień
 Okazuje się, że drzwi kuchenne wraz z framugą mają na sobie z sześć warstw białej farby olejnej oraz w dolnej części jest jedna warstwa zielonej olejnej.
w końcu pierwsza zielona warstwa!
na framudze zachowały się zapiski stolarza
Jak już jesteśmy w zielonym klimacie, pokażę  winobluszcz, który posadziliśmy przy jednej ze ścian chałupy (prawdopodobnie w tym miejscu stał kiedyś wychodek):

Dobków artystyczny, czyli sierpniowe warsztaty

Dobków to niewielka wieś, położona w sercu Gór Kaczawskich. Jest niezwykła - funkcjonuje w niej ekomuzeum rzemiosła  (więcej info o ekomuzeum tu) W ostatnią sobotę, tj. 27 sierpnia w Dobkowie odbyły się Kaczawskie Warsztaty Artystyczne - oprócz występów wokalnych i satyrycznych różnych artystów z okolicy, wystawione były stoiska z rękodziełami miejscowych twórców, odbywały się warsztaty lepienia z gliny (pozdrowienia dla Łukasza T.!), zwiedzać można było świeżo otwarty dla większej publiczności stary dom, w którym prezentowane było, m.in. na zdjęciach, życie codzienne pierwszych, powojennych mieszkańców Dobkowa. Z innych atrakcji muszę bezwzględnie wymienić pokaz wybuchu wulkanu (wszak Dobków leży w Krainie Wygasłych Wulkanów), przygotowany przez studentów geologii  UJ. Nie byliśmy na Warsztatach do końca i ominęło nas jeszcze parę innych atrakcji. 
Poniżej kilka zdjęć z imprezy  :)
plakat z imprezy
ozdoba przy wejściu do wiejskiej chaty z ekspozycją :)
jedno z pomieszczeń na parterze wiejskiego domu
a tu jeden z pokoi na piętrze z przepięknym piecem
 Pokaz wybuchu wulkanu cieszył się sporym zainteresowaniem:
młody pokazem był zafascynowany!
Było pięknie...
...było też strasznie!
młody przeszedł na imprezie wyraźną metamorfozę ;)
A w sąsiedztwie, tuż obok, "remontuje się" piękny szachulcowy dom:


niedziela, 21 sierpnia 2011

Gadzi park w Szklarskiej Porębie, czyli relacja z rodzinnej wycieczki

Zacznę od początku. A początek jest taki, że nagle, na trasie Wrocław- Jelenia Góra, gdzieś od Kaczorowa począwszy, na  wielkich wszelakich powierzchniach pojawiły się reklamy dinoparku, zlokalizowanego w Szklarskiej Porębie. Jeżdżąc tą trasą x - razy mieliśmy okazję oswoić się z tą informacją. Młody też :) Po zakończeniu rehabilitacji w Świeradowie- Zdroju, gdy zażywaliśmy relaksu w naszej  przecznickiej chałupie, zapadła decyzja: jedziemy z potomstwem do gadziego parku! Wcześniej rzuciłam pobieżnie okiem na stronę tego przybytku, ale prawdę mówiąc, bez szczególnego wgłębiania się w detale. Ruszyliśmy do Szklarskiej, zaparkowaliśmy w centrum i zaczęliśmy wypatrywać drogowskazów. Daremnie. Dodam, że oprócz głównej ulicy i trasy na Szrenicę, za bardzo nie orientujemy się w topografii miasteczka. Przy okazji konsumpcji boskiej pizzy w pewnym lokalu zapytaliśmy o namiary do dinoparku - uprzejmy pan orzekł, że to ok. 1,5 km drogi i wskazał, gdzie iść (trzeba zejść z głównej, w stronę Domu braci Hauptmannów), po drodze minęliśmy przystanek dinobusa. Gdy zeszliśmy z głównej ulicy, drogowskazy zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu i okazało się, że nie 1,5 km tylko 2,5 km dzieli nas od gadziego przybytku! Przyznam, że nie bardzo chciało się nam wracać po samochód (obżarci pizzą, postanowiliśmy spalić kalorie). Młoda  kokosiła się na biodrowym nosidełku w objęciach Uczestnika. Jak dla mnie - miałam dość tej dłuugiej, jak się okazało, trasy. Po drodze zwiedziłam wraz z młodą Dom Hauptmannów. Potem próbowałam dogonić Uczestnika i młodego - dogoniłam ich już w dinoparku. Dobra, teraz garść konkretów: bilet dla osoby dorosłej kosztuje 18 zł, dla dziecka (dzieci do metra wzrostu nie płacą) kosztuje 14 zł. Kupiliśmy w sumie 3 bilety i co za nie mamy? ano, bezpłatny placyk zabaw, o taki:
No, dobra, co jeszcze mamy w cenie biletu? Spacerek po parku, gdzie towarzyszą nam prehistoryczne gady, o takie:
Wśród gadziej ferajny, nie wiedzieć czemu, niczym upiór z czwartego wymiaru, pojawił się mamut i dwóch przedstawicieli H. sapiens neardentalensis (sądząc po twarzach).

Reszta atrakcji w parku, tj. nadmuchiwane zjeżdżalnie, mini park linowy, są płatne (ceny jak w dużym mieście za podobne atrakcje).  Jest jeszcze kino 5D, sklep z zabawkami i coś w rodzaju restauracji - wiadomo, płatne. Młody pohasał przez płatne 15 minut na dmuchanych zjeżdżalniach, przebiegł  gadzią ścieżkę i wyszliśmy. Jako, że trasa od centrum do dinoparku jednak dała nam w kość (mi szczególnie), zdecydowaliśmy się na skorzystanie z usług dinobusa (bilety dla dorosłych po 5 zł, dla dziecka pow. metra wzrostu 4 zł) Fajnie się jechało:). Okazało się, że koło stacji PKP Szklarska Poręba Średnia znajduje się dość spory parking dla odwiedzających gadzi przybytek (ciekawe czy też płatny?). Szkoda tylko, że w mieście nie ma żadnej informacji o nim. Chyba, że jest - ale widoczna dla turystów przyjeżdżających od strony Jeleniej Góry, a nie od strony Świeradowa- Zdroju.
Reasumując: jestem zawiedziona gadzin przybytkiem, za mało atrakcji w cenie biletu. No i ten brak oznakowania w mieście...

wtorek, 16 sierpnia 2011

Portret młodej damy z samolotem linii brytyjskich w kuchni przecznickiej

...Wbrew pozorom, nie będzie to przedwojenne zdjęcie jednej z mieszkanek Przecznicy. Wręcz przeciwnie - całkiem świeże zdjęcie (z 14.08.2011 r.) całkiem młodej damy z całkiem nowego pokolenia (rocznik 2010) w nie całkiem wyremontowanej naszej przecznickiej kuchni :)



p.s. Już niedługo w Dobkowie, koło Wojcieszowa odbędą się po raz kolejny Kaczawskie Warsztaty Artystyczne (więcej info tu ), zawsze o nich zapominam, ale może w tym roku będzie inaczej :)

blogowe wyróżnienie, part two

Ano, powróciłam do wirtualnej rzeczywistości i spieszę dokończyć temat. Wyróżnienie, jak w tzw. międzyczasie  się okazało, nasz blog otrzymał również od Megi. A tak wygląda znaczek wyróżnienia:

Niniejszym jest mi bardzo miło:) Trudno jest wybrać blogi, które chciałabym wyróżnić - bardzo lubię te, które obserwuję jawnie i zajadle:) (vide: kolumienka po prawej stronie), ale najbardziej lubię zaglądać tam, gdzie jest mi najbliżej - czyli zmagających się z remontem starego domu (mam tu na myśli sąsiadów z K czyli ZiŁ, kolejnych sąsiadów, którzy lada moment wprowadzą się do swojego starego - nowego domu czyli Anandy i małżonka, dalszych sąsiadów z Gór Kaczawskich czyli Przemka oraz z Nawojowa Łużyckiego, Śledzibowców i  jeszcze dalszej sąsiadki z Wonnych Wzgórz), oraz pokazujących piękno przyrody  i nie tylko (tak tak, to o Tobie Megi:), o sąsiedzie Marcinie z drugiej strony Tłoczyny jak sądzę:) oraz Krkonosu). Nie będę wypisywać wszystkich blogów wszyćkie lubię :))!!!
Zauważyłam, że istnieje zwyczaj, aby przy takim blogowym wyróżnieniu napisać 7 rzeczy o sobie. Hmm, nie wiem co mogłabym napisać? wydaje mi się, że sporo informacji na blogu przemycam - może jakieś sugestie?
Aktualizacja z 17.08.2011 r. :
 cokolwiek przemyślałam temat 7 grzechów głównych i może jednak publicznie się wyspowiadam:) :
1. Lubię piwo, zwłaszcza w upalne dni i/lub przy pracy fizycznej na powietrzu. Ostatnimi czasy głównie czeskie :)
2. W czasach licealnych miałam kilka ksywek, ale najbardziej pamiętna to "Łysa" (od mojej fryzury)
3. Jakoś długo nie mogłam uwierzyć w to, że w pewnym momencie stałam się dorosłym człowiekiem. Tak zwaną "dorosłość" poczułam dopiero wtedy, gdy zostałam mamą. A wcale nie byłam jakoś mocno młoda.
4. Uwielbiam jeść! moje poranne drugie (bo pierwsze do łazienki) kroki kieruję wprost do lodówki:) zapewne żywot zakończę kiedyś jako potwornie pękata osoba i dzieci będą musiały same dokonać kremacji  mojego ciała podpalając chałupę (jak w filmie o tym, co kąsało niejakiego Gilberta)
5. Miewam prorocze sny. Serio, serio.
6. Boję się...żab! Wiem, że to irracjonalne, ale nie mogę do końca tego lęku przezwyciężyć. Mój ojciec też tak ma :)
7. I cóż jeszcze? jestem z sekcji archeo  z uprawnieniami. Zawód jak każdy inny, czasami usłany prastarymi kośćmi.

I finito - uff .. nie bolało

 No i na koniec,  w związku z tym, że ten wpis jest super hiper osobisty, pozwolę sobie na wklejenie linka do jednego z moich ulubionych amerykanskych...http://www.youtube.com/watch?v=B7Ske2eKX2g&ob=av2e

sobota, 6 sierpnia 2011

blogowe sprawy, czyli nasza pierwsza nagroda!!!

Ha! nasz blog został wyróżniony przez pewne sympatycznie trio . Niniejszym czujemy się zaszczyceni :)! w związku z tym, że od już za chwilę przez bity tydzień nie będziemy mieć dostępu do sieci, rozwinę temat nagrody w kolejnym wpisie za niedługi czas:)