sobota, 30 kwietnia 2011

Sprengmeister w Querbachu, czyli skrzyneczka pana Oswalda?

Niedawno, dzięki uprzejmości twórcy tej strony  (dziękujemy!) dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie ostatnim przedwojennym właścicielem naszej chałupy był strzałowy w kopalni bazaltu* Oswald Eckart. Piszę "prawdopodobnie" bo pewności nie mamy, ale znaleźliśmy w naszej chałupie coś, co wskazuje na to, że być może jednak pan Oswald mieszkał w naszym domu. To "coś" to skrzynka po materiale wybuchowym (??). 
Oto ona:




* sprawdziłam na stronie kopalni bazaltu w pobliskim Rębiszowie, że przedsiębiorstwo istnieje od 1925 roku
-->

niedziela, 24 kwietnia 2011

tęskno no!

 Widok betonowych dzieł ludzkich rąk  męczy. Niedługo nastąpi sycenie zmysłów górską wsią...Póki co - widok na kolejną świętą górę z drugiej, czyli na Ślężę z Raduni:
patrzyliśmy na Ślężę 26 lipca 2008 r.

środa, 20 kwietnia 2011

O wielkanocnych obyczajach raz jeszcze

Przez pierwszych kilkanaście lat życia mieszkałam na pograniczu śląsko-górnołużyckim, dla niewtajemniczonych w historyczną topografię: mieszkałam w południowo-zachodniej części województwa dolnośląskiego. Dopiero po zamieszkaniu dziesiątki kilometrów dalej, zaczęłam interesować się przeszłością tej niewielkiej części Polski. Tak często chyba bywa. Moim marzeniem jest nauczenie się języka górnołużyckiego (dla ciekawych tu zajawka wirtualnych lekcji). 
Ostatnio znalazłam w Sieci stronę, co prawdą poświęcona Chociebużowi (Cottbus), ale przytaczającą szereg obyczajów dolnołużyckich. Dolne to nie to samo co Górne, ale bardzo bliskie. Na stronie można znaleźć też obyczaje wielkanocne, proszę są tu. I jeden szczegół jest taki sam, jak w dawnych obyczajach izerskich (myślę, że można tu uogólnić, że są to obyczaje wschodniej części Górnych Łużyc), a mianowicie obdarowywanie jajkami i bułką.  Dla porównania wpis o obyczajach w Izerach tu .
A może reaktywować ten zwyczaj ?
Ciekawe jaka będzie pogoda w Wielki Piątek :) ?

Z okazji Świąt Wielkiej Nocy smakowitych jaj wszystkim życzę!!


p.s. a tutu parę słów o Górnych Łużycach

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Skrzyneczka znaleziona w stodole

Przy okazji poszukiwań całkiem innych zdjęć, znalazłam fotki skrzynki, którą odkryliśmy już dawno temu w stodole. Właśnie uświadomiłam sobie, że jednak parę przedmiotów pozostało po przedwojennych właścicielach. Oto ona - skrzyneczka  z reklamą sklepu :


I na koniec nie mogę sobie odmówić wrzucenia paru zdjęć Tłoczyny (znowu!) i widoku z Jelenich Skał w dwóch wersjach :

widok z Jelenich Skał-tu w technice HDR

piątek, 15 kwietnia 2011

Przyczynek do kupna domu

...oto bezpośredni Sprawca tego, że ruszyliśmy zadki i staliśmy się właścicielami domu w Przecznicy. Żeby nie było - lojalnie najpierw szukaliśmy w Grudzy - tak jak znak z lasu nam wskazał :) Niestety, oferty dla nas nie było, ale kto wie? może kiedyś:)?
kolory bardzo wyblakłe, napisy w związku z tym też: Gruss aus Birngrutz;i podpisy szczytów karkonoskich (Śnieżka,  Mały Szyszak, Śnieżne Kotły)

 Historię znalezienia tego drobiazgu już gdzieś opisywałam, przytoczę  (okazało się, że Uczestnik zapomniał o tym, że początkiem właśnie było TO)  Latem 2008 r. podczas łażenia po Lesie Rębiszowskim za grzybami, natknęłam się na stare wysypisko śmieci, gdzie błyskał fragment porcelany. Z wrodzonej ciekawości (spotęgowanej zawodem) pochyliłam się nad porcelanką i zaraz obok znalazłam drugi fragment, idealnie pasujący... Parę miesięcy później kupiliśmy dom położony kilka kilometrów od Lasu Rębiszowskiego :)



niedziela, 10 kwietnia 2011

Niby nic...

Co można zrobić w obejściu przecznickim, gdy perspektywa (finansowa) większego remontu rysuje się nieco mgliście? Ano można wiele rzeczy zrobić. Na przykład wyrównać ziemię, tam gdzie tego wymaga, zbierając skrupulatnie wszelkie kamienie, w które ziemia obfituje, można wydzielić mały warzywniak i sypnąć tam nasionami różnych jadalnych i pożytecznych roślin, można również na skarpie ułożyć z kamieni schodki dla małych stópek potomstwa. Też można wstawić nową szybę w oknie strychowym (miejscowe łobuziaki wytłukły wcześniejszą), można usuwać za pomocą opalarki pokłady olejnej farby zalegającej na pięknych przedwojennych drzwiach i framudze. Wiele można...Takie pozornie niepozorne prace razem  dadzą duuuży efekt :) I tyloma rzeczami zajmował się Uczestnik :)
Oczywiście dbamy też o estetykę wnętrza chałupy:
współczesna replika wczesnośredniowiecznego naczynia wisząca na zapuszczonym (jeszcze) piecu :)
Nie może też zabraknąć widoku na Karkonosze (na odchodne):
na tym zdjęciu ukryty jest pewien znajomy dom




sobota, 9 kwietnia 2011

Nasza góra, nasza wieś

Nie chce mi się pisać dzisiaj. Niektórzy piszą dużo, inni za dużo, więc dla równowagi ja nic. Prawie nic :)
Poniżej Tłoczyna (Scheibenberg), która góruje nad Przecznicą, o górze nie będę pisać, bo nie znam jej osobiście zbyt dobrze - JESZCZE :) a inni zapewne zrobili to już lepiej. Po co trzaskać kalki? Lepiej odesłać do źródełka i oto one , niestety w pierwszym tomie SGTS* jest bardzo skąpo o naszej Tłoczynie.
a tu ulotny widoczek na niemal, że się tak wyrażę "wisawisie" naszej chałupy:

Żeby ta zieleń nikogo nie zmyliła - zdjęcia zrobione w połowie września 2009 r. Góra nadal stoi, konie się zdarzają...I jeszcze jedno: na tej pięknej górze znajdują się Jelenie Skały (pokazywałam je i widok z nich tu )


*SGTS to Słownik Geografii Turystycznej Sudetów, cykl wydawniczy pod red. M.Staffy, każdy tom poświęcony jest jednej "jednostce górskiej" Sudetów plus okoliczne pogórza,


p.s. dzieci śpią, jest 22:08 a ja grasuję tu i tam po sieci i słucham jednego z utworów mojej ulubionej grupy "Dinosaur" z płyty "Thrak" King Crimson-linka tym razem nie podam

środa, 6 kwietnia 2011

Góry Izerskie dla całej rodziny, czyli wycieczka ze Stogu na Smrk

A to było tak. Pewnego upalnego lipcowego i niedzielnego do tego, dnia 2010 r. stwierdziliśmy, tzn. Uczestnik i ja, że podjedziemy kolejką gondolową ze Świeradowa na Stóg w celu spożycia tam lodów i napicia się schłodzonego napoju.Tak trochę burżujsko to brzmi, zważywszy na  ceny biletów gondolowych (zwykłe lody byłyby najdroższe na świecie!), ale miała to być, przede wszystkim, atrakcja dla 6 - letniego młodego. Oczywiście była z nami też 4 - miesięczna młoda, która miała w głębokim poważaniu wszelkie wycieczki, atrakcje i te pe. i te de. No więc dobrze, podjechaliśmy naszym "rodzinnym" autem pod stację gondolową - przytomnie miałam ze sobą nosidełko dla młodej - i  wpakowaliśmy się do wagonu. Byliśmy w nim sami, co pozwoliło mi na nakarmienie młodej podczas wjazdu na górę. Tak wygląda trasa gondolowa na Stóg Izerski:
Wjechaliśmy na górę i pierwsza rzecz jaka rzuciła nam się tym razem w oczy, to tablica z ostrzeżeniem, o takim:
Potem zaliczyliśmy w schronisku lody i zimne napoje i tam zapadła decyzja, że jak już tu jesteśmy, to przejdziemy się kawałek w nieznane...
schronisko chyba niezmienione od dziesiątków lat:) w środku było sporo turystów
I tak padło na Smrk lub Smrek - jak kto woli :) No to ruszyliśmy!
to droga tuż za schroniskiem, ja w szmacianych balerinkach się wybrałam, a co!
Zaraz po zejściu ze ścisłego szczytu Stogu, z drogi zrobiła się ścieżka, wybrukowana kamieniami:

było upalnie i widoki nieszczególnie pięknie wyszły na zdjęciach-tu widok na Pogórze Izerskie ze zbocza Stogu

I tak wyglądała mniej więcej ścieżka ze Stogu na Smrek. Była pełnia sezonu turystycznego, wolny dzień do tego, piękna pogoda, a może z 5 - 6 osób widzieliśmy na szlaku. Izery ewidentnie są jeszcze 'dziewicze' turystycznie,  na  Stogu jest chyba zawsze stado ludzi, ale za rogiem już na szczęście nie:)
A teraz panorama rozciągająca się ze Smrka:

Na Smrku znajduje się wieża widokowa - nowoczesna, zbudowana kilka lat temu, na dole jest pomieszczenie z ławkami i stołami, gdzie można odpocząć i przekąsić własny prowiant, więcej szczegółów dot. Smreka i wieży widokowej tu
wejście na wieżę tylko dla osób bez lęku przestrzeni:) tu młody i stopy Uczestnika:)
Na Smreku był onegdaj pewien niemiecki poeta:

więcej info o nim tu
No i cóż - przybyli, zobaczyli, zdobyli i pora wracać:)
młody rączo bieży:), widać już maszt na Stogu
Wycieczka ze Stogu na Smrk i z powrotem trwała zdaje się  2, no góra  2,5 h, a ja nabawiłam się otarć na stopach - no bo kto wybiera się w góry w balerinkach ;)?

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Śląska Fudżijama

Wczoraj przejeżdżaliśmy przez Park Krajobrazowy "Chełmy" i tak jakoś wulkanicznie się zrobiło*.. Mam duży sentyment do Krainy Wygasłych Wulkanów. I pokażę perłę Pogórza Kaczawskiego, nie będzie to szczyt z "Chełmów".
Oto ona - Ostrzyca Proboszczowicka - widok świętej góry z (po)święconego miejsca (cmentarz w Świerzawie) w pewien listopadowy poranek 2009 r.
Dla zainteresowanych szczegółami, podaję link do info w Wiki tutaj

Dodatek muzyczny: "King Volcano" grupy Bauhaus z płyty "Burning From The Inside" z roku 1983


*tzn. nikt nie wybuchł, ani nikomu lawa nie wyciekła... z pieluchy, chociaż było blisko ;)

niedziela, 3 kwietnia 2011

Pierwszy w tym roku ciepły koniec tygodnia...

...spędziliśmy w Przecznicy i jej okolicach. Uczestnik szalał ze swym przyjacielem Fiskarsem na tyłach domu, bawiliśmy się w układanie kamieni. Ja nieco mniej - Jagodowa Panienka wymagała mojej uwagi - i dzięki temu, spacerując z młodą odkryłam w górnej części Przecznicy mały opuszczony kamienny domek, w którym natychmiast się zakochałam :) 
A tak wygląda nasze podwórko (to na tyłach domu) w nocy:
Odwiedziliśmy  też sąsiadów, piekąc spóźnione kiełbaski na ognisku i poznając izerską grupkę chorych na remont :)

p.s. żaby i ropuchy wszelakie mają teraz czas godów.W związku z tym, pełno ich na szosach- przy mokrych rowach i w pobliżu stawów-niestety sporo ich ginie pod kołami...

piątek, 1 kwietnia 2011

Wiosna, panie sierżancie

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że wiosna już naprawdę rozgościła się na dolnośląskiej ziemi. W parku widzę kolorowe  krokusowe kobierce oraz inne wiosenne kwiatki. W powietrzu wreszcie czuć budzące się życie, wieczorami słychać trele ptasie, jeszcze niezbyt intensywne, ale ptaszyny coraz bardziej się rozkręcają z godami:) Teraz czekamy jeszcze na wieczorne trele pewnego zwierzaka (zawsze cały kwiecień zwierz ma gody)-Uczestnik stawia na to, że jest to ropucha szara, a ja żywię niedorzeczną nadzieję, że  to plugawy ptak nocy czyli lelek kozodój :) No, ale skąd w dużym mieście lelek? prędzej ta ropucha jednak :( ja tam zawsze mówię, że to mój plugawiec:) W mieszkaniu mam też oznaki wiosny: cytrusy powypuszczały nowe liście, a kalamondyna z rozpędu wydała na świat pierwszy pąk kwiatowy. Rok temu sama byłam żywym przykładem, że na wiosnę budzi się życie-wszak nasza Jagoda wykluła się z jaja:) Jakoś wciąż nie mogę uwierzyć, że młoda skończyła rok! A dzisiaj...dzisiaj jedziemy do Przecznicy! muszę znowu nasycić oczy górskimi widokami-żeby pamiętać o nich, gdy na co dzień krążę  po betonowej dżungli...
Co do zamkowych historii-przed nami jeszcze z 5-6 założeń do zwiedzenia w okolicach izerskich, oczywiście relacje będą:) zwiedzanie zapewne rozciągnięte będzie w czasie...
czasami z naszych okien widać Śnieżkę-to widok z 7 lutego 2011 r.