Urlop, jak od paru już lat, spędzam lub spędzamy razem w Ruderii. Nie tylko w samym domu (do wiecznego remontu), ale błąkamy się po okolicach (w tej chwili zaabsorbowani jesteśmy remontem...ale póki co w mieszkaniu w mieście). Uczestnik, nazwany tak gdzieś kiedyś w jakimś poście - popularnie zwany w realu mężem i tatą :)- sporo się nauczył i sporo rzeczy sam wykonuje już w Ruderii - od renowacji drobnych mebli (ale szafa po Oswaldzie jest już w planach) po nieco grubsze pomyślunki. Co najpiękniejsze jest w tym wszystkim? Sami wiecie,Wy właściciele starych domów...
Poniżej - kilka fotek , obrazujących nasz pierwszy tydzień urlopu w Przecznicy.
|
ktoś pyta o grzyby? jest ich mnóstwo, tu na Tłoczynie-5 kozaków na planie |
|
fajny ptaszor - tu wiadomo,szuka żarła |
|
nasza wycieczka do Gross Iser:) nas najbardziej interesowały ruiny, ale ciasto z jagodami w Chatce Górzystów było warte tych kilometrów :) |
|
takie rzeczy - na szlaku żółtym od Gross Iser do Rozdrożą Izerskiego |
|
nasze dzieci plus moja ciemnowłosa siostrzeniczka z UK na wycieczce, na tym ostatnim zdjęciu nasza wyrośnięta Jagoda:) |
W naszym domu zaszło parę zmian - z czasem wrzucę te "nowinki" tutaj.Póki co-czekają nas zakupy remontowe w miejskim mieszkaniu i wytęskniony powrót do urlopu w Ruderii. Relacja ruderyjna pojawi się oczywiście ...
Jakie duże dzieci!!!! :D
OdpowiedzUsuńRuderia - ta nazwa skradła mi serce :)
to prawda,zrobiły się jakieś przyduże:)z Miśkiem wymieniamy się bluzami,a lada chwila i trampkami:):)
UsuńŻyczę wspaniałego wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:) każda praca przy starym domu to najlepszy odpoczynek od miasta, tłumów ludzi i pracy za biurkiem:)
UsuńOdpoczywajcie! Ślubny też nazbierał ponoć mnóstwo grzybów i suszy, co by mi Fersztlem pachniało w zimowe dni...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńodpoczynek średni, bo w kółko coś do zrobienia jest:)jutro może wyciągnę dzieci do lasu na grzyby, trochę ju posuszyliśmy, ale chciałbym zjeść sos ze świeżych
Usuńps.niechcący odpisywałam z konta syna
Myślałam o Tobie, gdy byłam w Gajówce. Tym razem aż cały miesiąc. Z lokatorem, zwanym wczesniej Misterem, nie rozmawiałam, w związku z tym czas tam spędzony był bardzo miły i relaksujący. Na ponad dwa tygodnie przyjechała córka z wnuczką i zwiedzałyśmy wszystko dookoła. Szkoda, ze temperatura była zmienna i tyle deszczy padało, konieczne było rozpalać kominek, żeby mała dzidzia nie zmarzła. Wtedy też siedziałyśmy w łózkach otulone kołdrami. Gajówka, zupełnie oddzielona od Mistera, zostanie w moim sercu. Zasadziłam nowe kwiatki, wysprzątałam wszystko i czułam się znowu jak pani Royska, hehe. Takie mogłoby to być wspaniałe rodzinne siedlisko, będzie dla innych. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńfajnie czytać,że miło spędziłaś czas w Gajówce, szkoda,że z Misterem nie bardzo.Planujesz sprzedaż domu?to naprawdę piękny dom z duszą
UsuńWitam. Wspaniale czyta się te opisy. Zdjęcia to cudowna dawka spokoju i pozytywnej energii.
OdpowiedzUsuńKasia z bloga www.spokojnydom.blogspot.com
Widzę że urlop trwa nadal... ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta i ogląda. Pióro lekkie i dowcipne. mam nadzieję, że kiedyś powrócisz :) z nowymi opowieściami. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę podziwiam, teraz ja jestem na urlopie i nic mi się nie chce robić :/
OdpowiedzUsuńI co słychać?
OdpowiedzUsuńOj dawno nic ni pisałaś xxx
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo i co będzie z tym blogiem? Dlaczego nic nie piszesz?
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym roku.
:)
OdpowiedzUsuńBardzo konkretnie napisane. Super artykuł.
OdpowiedzUsuń