A to było tak. Pewnego upalnego lipcowego i niedzielnego do tego, dnia 2010 r. stwierdziliśmy, tzn. Uczestnik i ja, że podjedziemy kolejką gondolową ze Świeradowa na Stóg w celu spożycia tam lodów i napicia się schłodzonego napoju.Tak trochę burżujsko to brzmi, zważywszy na ceny biletów gondolowych (zwykłe lody byłyby najdroższe na świecie!), ale miała to być, przede wszystkim, atrakcja dla 6 - letniego młodego. Oczywiście była z nami też 4 - miesięczna młoda, która miała w głębokim poważaniu wszelkie wycieczki, atrakcje i te pe. i te de. No więc dobrze, podjechaliśmy naszym "rodzinnym" autem pod stację gondolową - przytomnie miałam ze sobą nosidełko dla młodej - i wpakowaliśmy się do wagonu. Byliśmy w nim sami, co pozwoliło mi na nakarmienie młodej podczas wjazdu na górę. Tak wygląda trasa gondolowa na Stóg Izerski:
Wjechaliśmy na górę i pierwsza rzecz jaka rzuciła nam się tym razem w oczy, to tablica z ostrzeżeniem, o takim:
Potem zaliczyliśmy w schronisku lody i zimne napoje i tam zapadła decyzja, że jak już tu jesteśmy, to przejdziemy się kawałek w nieznane...
schronisko chyba niezmienione od dziesiątków lat:) w środku było sporo turystów |
to droga tuż za schroniskiem, ja w szmacianych balerinkach się wybrałam, a co! |
było upalnie i widoki nieszczególnie pięknie wyszły na zdjęciach-tu widok na Pogórze Izerskie ze zbocza Stogu |
I tak wyglądała mniej więcej ścieżka ze Stogu na Smrek. Była pełnia sezonu turystycznego, wolny dzień do tego, piękna pogoda, a może z 5 - 6 osób widzieliśmy na szlaku. Izery ewidentnie są jeszcze 'dziewicze' turystycznie, na Stogu jest chyba zawsze stado ludzi, ale za rogiem już na szczęście nie:)
A teraz panorama rozciągająca się ze Smrka:
Na Smrku znajduje się wieża widokowa - nowoczesna, zbudowana kilka lat temu, na dole jest pomieszczenie z ławkami i stołami, gdzie można odpocząć i przekąsić własny prowiant, więcej szczegółów dot. Smreka i wieży widokowej tu
wejście na wieżę tylko dla osób bez lęku przestrzeni:) tu młody i stopy Uczestnika:) |
więcej info o nim tu
No i cóż - przybyli, zobaczyli, zdobyli i pora wracać:)
młody rączo bieży:), widać już maszt na Stogu |
Ta sama wycieczka, po nieprzetartym, zimowym szlaku, zajęła mi kiedyś 7 godzin. A zima w Izerskich długa jest :).
OdpowiedzUsuńOch, Kyja, bardzo wspólczuję stopom w balerinkach, i po takich kamieniach. Dobrze, że nie ma tłumów turystów i że
OdpowiedzUsuńw ogóle takie miejsca w Polsce istnieją. Riannon pisała, Ty opisujesz, a my nabieramy coraz większego apetytu na te tereny, coś mnie ciągnie na Dolny, pozdrawiam serdecznie. P.S. Młody dzielny, nie lądował trochę na barkach taty?
Farciarze - jedno dziecko już idzie we wskazanym kierunku, a drugie jeszcze nie idzie w przeciwnym do wskazanego. Ech.
OdpowiedzUsuńPrzemek: taka zimowa wycieczka to chyba kwalifikuje się pod hasło"sporty ekstremalne":)
OdpowiedzUsuńMario:stopy raz dwa doszły do siebie-jeśli można tak to ująć:)A i dobrze,że Dolny Śląsk Was kusi:) Izery i okolice to tylko fragment Sudetów, przyjeżdżajcie:)!
ZiŁ: i Wy doczekacie tej chwili:)tylko drugi dzieć by się przydał-wtedy na bank da się to zrobić:)
Kyjo jak tylko małe podrośnie pakujemy się i jedziemy pozwiedzać!
OdpowiedzUsuń