Początki są nam nieznane. Nie wiemy, kiedy dom został wybudowany, ani jak wyglądał. Wiemy, że w 1878 roku w w Querbach w domu o numerze 54 zmarła osoba tam zameldowana o nazwisku Weichelt * (syn pana Oswalda nie zna tego nazwiska). Kolejna wzmianka to list polowy, znaleziony w czeluściach strychowych, datowany na 19.03.1916 r. Z niego dowiadujemy się, że w domu mieszkała matka (adresatka listu, imienia nie znamy) wraz (?) z nadawcą listu czyli synem - Oswaldem, który był na wojnie. Następny ślad domu to pocztówka z roku 1917 r. - najstarszy znany nam wizerunek domu. Na zdjęciu (znajduje się poniżej) widać bryłę budynku -wygląda właściwie tak, jak teraz obecnie. Budynek jest podzielony, co jest powszechne w dawnym budownictwie w regionie, na część mieszkalną i część gospodarczą, oddzielone od siebie sienią. Część mieszkalna zbudowana jest z głównie z cegieł (kamień pojawia się w części przyziemnej ścian, drewniany sufit - strop), natomiast część gospodarcza ma masywne kamienne ściany, porządne sklepienia ze stropami Kleina. Całość pokryta dwuspadowym dachem, posiada drewniane ściany szczytowe i ryzalit.
Kolejny trop: deseczka wsunięta pod drewnianą podłogę w małym pokoiku na parterze z datą i danymi stolarza, który ją wykonał: 03.03.1921 r.Od wnuka pana Oswalda wiemy, że stodoła została zbudowana w latach dwudziestych XX w. (co potwierdzało nasze spostrzeżenia), a na jednej z belek w stodole znajduje się data: 22.09.1935 r. . Wiemy, że w okresie od międzywojnia do 24.06.1946 r. mieszkała w nim rodzina Eckartów: Oswald wraz z żoną Pauline (której strzępy nekrologu znaleźliśmy, zmarła przed II wojną) i z dwoma synami. Jeden z nich miał uczyć się na kowala w kuźni za płotem (po której śladu nie ma...). Od syna pana Oswalda (urodzonego w naszym domu w 1927 r.) wiemy, że zimą chłopcy spali na piecu w kuchni (po którym zastaliśmy na strychu zaledwie kilka kafli z korony - zdjęcie jednego z nich poniżej).
Po wojnie przez krótki czas mieszkał tu mężczyzna - Polak, a potem przez wiele lat kobieta, dwukrotna wdowa, przybyła gdzieś z północno - wschodnich rubieży dzisiejszej Polski (spoczywa w Rębiszowie, bo Przecznica to wieś bez cmentarza). W październiku 2008 r. dom stał się nasz.
Po wojnie przez krótki czas mieszkał tu mężczyzna - Polak, a potem przez wiele lat kobieta, dwukrotna wdowa, przybyła gdzieś z północno - wschodnich rubieży dzisiejszej Polski (spoczywa w Rębiszowie, bo Przecznica to wieś bez cmentarza). W październiku 2008 r. dom stał się nasz.
Nie skończyliśmy remontu i pewnie jeszcze odkryjemy kolejne szczegóły, tworzące historię naszej ruderii :) , na co bardzo liczymy!
Poniżej: dawne wizerunki naszego domu.
zdjęcie z pocztówki: 1917 r., nasz dom pośrodku. |
lata 30.-40. XX w.: podwórko, zdjęcie zrobione z podwórka domu naprzeciwko |
zdjęcie nieco późniejsze - być może zrobione u schyłku wojny |
* pewna informacja od sąsiada z rozległą wiedzą o Przecznicy
zazdroszczę takiej historii...
OdpowiedzUsuńA w kościele byliście? Może się księdzu któraś starsza księga zaplątała? (My się w końcu chyba wybierzemy, ale przy czasie - po zakończeniu budowy;) ).
OdpowiedzUsuńhmm, powiem szczerze,że nie przyszło mi to do głowy. Kościół to pewnie w Gierczynie, chociaż był tam też kościół ewangelicki...
UsuńParafie katolickie po 1945 przejmowały (czasem) księgi po tych ewangelickich. Jeśli ksiądz jest otwarty na tego typu sprawy warto się udać, niezależnie od prezentowanego wyznania. Ostatnio są coraz mniej chętni, bo bywa, że zamęczają ich osoby zajmujące się (często komercyjnie) poszukiwaniami genealogicznymi.
UsuńFajna sprawa... moi rodzice też remontują stary, poniemiecki dom i... wciąż szukam tam śladów historii, bo o ile poprzedni mieszkańcy są nam znani to już ci przedwojenni nie. Parę miesięcy temu udało nam się na łące odkopać jedynie bardzo stary graniczny kamień
OdpowiedzUsuńNiesamowite jest poznawać historię swojego domu. Ja też wiem o "mojej szkole" niewiele, ale cały czas szukam. Bardzo pomogła mi bardzo znajoma, która jest dyrektorem "muzeum - zamku Sułkowskich" tam w archiwum natrafiła na kilka wzmianek. Jeśli w pobliżu jest muzeum czy "dom...kogoś znanego " warto również tam zerknąć.
OdpowiedzUsuńTo jest niesamowita adrenalina, która ściska gardło i czasami wyciska łzy.
Powodzenia Kasia
Niesamowita historia starego domu.
OdpowiedzUsuńKyja dobrze że mogłaś odtworzyć ten kawał historii, bardzo mnie poruszył ten temat, bo dawniej wszystkie ślady "poniemieckie" skutecznie zacierano....
OdpowiedzUsuńinteresuje mnie również drugie zdjęcie..... co jest na pierwszym planie za płotem a przed wozem drabiniastym ? przykrycie studni ? czy też coś innego ?
pozdrawiam
owszem tam gdzieś studnia jest, ale to na zdjęciu wygląda jak poukładane kawałki drewna. Ta mi się wydaje :)
UsuńFantastyczne jest takie szukanie świadectw dawnych czasów:-)))Macie szczęście, że zachowały się stare fotografie. My nie mamy nic. Ale szukamy, szukamy. I sąsiedzi szukają. Chcemy zrobić kronikę naszych wsi na blogu stowarzyszenia ( adres w podpisie, bo nie umiem się przelogować:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Asia z Siedliska pod Lipami
Asiu, te fotografie (oprócz pierwszej) to scany, które przesłał nam wnuk "naszego" pana Oswalda :) wspominał coś o akwareli, więc wyczekuję na jego e-maile jak kania dżdżu...:)
UsuńDomyśliłam się,że to Ty - po awatarze :)Jak Was tyle jest do poszukiwań, to na pewno coś znajdziecie. Życzę powodzenia!
No.. no. Czego to się można dokopać, jak się ma wprawę i profesjonalne przygotowanie.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że warto iść do księdza. Może uda Wam się nawet pokopać razem :))
Co ta historia z nami wyprawia! kiedyś z ogromną zaciętością niszczono wszelkie ślady, różnych grup narodowościowych, równano spychaczem groby, wysadzano dynamitem cerkwie, a teraz następne pokolenia starają się wszystko pieczołowicie odtworzyć, odszukać ludzi tu mieszkających, nawiązać kontakt, odnaleźć bodaj deseczkę z napisem czy coś wyskrobane na murze, bo te ślady gdzieś zaprowadzą; gdzieś po drodze zniknęła cała nienawiść, pojawiła się troska o spuściznę pozostawioną, mury, przedmioty, żeby to trwało; zmieniła się świadomość, pojawiło zrozumienie dla tych wysiedlonych ludzi; trzeba było tyle czasu, aby zacząć ratować te resztki; bardzo Was podziwiam, wszystkich remontujących, Ciebie , Kyjo, za dociekliwość w odszukaniu historii swego domu, na pewno nie raz dreszczyk emocji przeleciał Ci po plecach; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMario, dreszczyk przeleciał nie raz! i prawdę piszesz!Pozdrawiam:)!
Usuńzawsze to piszę i napiszę jeszcze raz: jak ja chciałabym znać jakąkolwiek historię mojego domu, próbowałam coś szukać i dowiadywać się, ale niestety... Nikt nic nie wie.
OdpowiedzUsuńTaka odkrywana krok po kroku historia, to wielki skarb!
OdpowiedzUsuńMy nic nie znaleźliśmy ... Nawet daty powstania. Nasz dom nazywano domem nauczycieli i domem stolarzy. Może dwie rodziny mieszkały?
Serdeczne pozdrowienia!
To bardzo cenne znaleziska. U mnie tez ich trochę było, lecz niestety prawie nic sie nie uchowało, zostały potraktowane jako śmieci i popalone wraz z innymi śmieciami przez wiejskich pomocników.
UsuńPiękna ta Wasza Ruderia!
Pozdrawiam.
"zostały potraktowane jako śmieci i popalone wraz z innymi śmieciami przez wiejskich pomocników." - niestety, wielu ludzi tak robi...A Ruderia to dopiero będzie piękna, gdy w końcu zainwestujemy w nią tyle, ile byśmy chcieli :)!
UsuńWonne Wzgórza, Magdo: może rozmowa z najstarszą osobą we wsi pomoże w ustaleniu jakiś faktów? życzę powodzenia!
UsuńZazdroszczę Wam tego domu i takiej historii. Ja mam małą ruderkę, taki bieda-domek z lat 30. XX w., które budowano z pomocą państwa dla robotników leśnych lub jako taką pomoc socjalną dla biednych. Wieś jest mała i była kiedyś folwarkiem, ani pięknie położona, ani ładna, ale furtka się sama otworzyła do tej zagrody, jak wysiadłam z samochodu i ten dom chciał zostać moim. No i w 3 dni został. Choć biedny i mały dał mi to, czego szukałam wiele lat. Spokój i wolność. Serdecznie pozdrawiam i czekam na dalsze relacje historyczno-domowe z Querbachu
OdpowiedzUsuńha, domek sam Cię wybrał:)i dał Ci to,czego szukałaś. I tak powinno być :)
UsuńBędę, w miarę przybywania kolejnych faktów, relacjonować historię domu :)
Pozdrawiam:)!
Marzę o takim domku jak Wasz:) Cudownie, że remontujecie chałupę z duszą i historią, życzę powodzenia i będę się Wam internetowo przyglądać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lila
miło mi :)
Usuńpozdrawiam i życzę rychłego spełnienia marzenia:)!
Historia naszego Domu (1773) nie jest do końca znana, aczkolwiek od sprzedających paru faktów się dowiedzieliśmy. Pocztówki, na których widać nasz dom, znalazłam na niemieckich stronach internetowych. Myśleliśmy, co by się nie odezwać do tych ludzi, ale... z jednej strony w księgach jest jak trzeba, jeśli chodzi o własność, ale nóż-widelec ktoś się o swoje upomni? :)
OdpowiedzUsuńnie interesowałam się prawnym aspektem tego, o czym piszesz, ale zdaje się,że obaw nie powinniśmy chyba mieć :)
UsuńA po co by Oni mieli takie stare chałupy odbierać?
OdpowiedzUsuńUpomną się, jak poodnawiacie :))
no jasne:))
Usuńładne nowe zdjęcie ;)
Usuńaż nesamowite, jak mało pozostaje po kilkudziesięciu latach zaledwie...
OdpowiedzUsuń