"O Skarbczyku w Wieczornym Zamku
Przemieniony w granitowe skały Wieczorny Zamek w Górach Izerskich kryje w swoich wnętrzach olbrzymie skarby, zgromadzone tam przez ostatniego właściciela. Jedna ze skał nazywana jest Skarbczykiem i według podań jest pomieszczeniem, gdzie znajdują się olbrzymie ilości złota, srebra i szlachetnych kamieni. Ludzie powiadają, że otwiera on się raz w roku o północy, ale zawsze w innym terminie. Do jego wnętrza mogą się więc dostać, albo ci którzy wytrwale przychodzą tu co noc, albo ci którzy znajdują się tu przypadkiem. Wielu próbowało tej sztuki. Wielu z nich odstraszyła zima, kiedy mróz i silny wiatr powodował, że można było zamarznąć.
Były jednak i takie osoby, które dostały się do wnętrza i wyniosły tyle złota, że zapewniły sobie, a nawet dzieciom, dostatnie życie. Pośród tych szczęśliwców znalazła się pewna kobieta z Białki w Szklarskiej Porębie. Któregoś dnia wybrała się ona na grzyby w Góry Izerskie, zabierając ze sobą kilkuletnią córeczkę. Chodziła po gęsto porośniętych stokach Wysokiego Kamienia, aż zabłądziła na górskich bezdrożach. Dopiero wieczorem, niosąc w jednej ręce koszyk z grzybami a w drugiej zmęczone dziecko, dotarła do znanej sobie leśnej dróżki. Tak się złożyło, że punktualnie o północy znalazła się koło Wieczornego Zamku i w mroku dostrzegła jakieś światełko pośród skał. Gdy podeszła doń zauważyła otwarte drzwi, za którymi lśniły przeróżne drogocenne przedmioty. Zdziwionym jej oczom ukazały się skarby ułożone w skrzyniach i pękatych workach. Masywne półki uginały się pod ciężarem pięknie zdobionych złotych pucharów, dzbanów, bogato inkrustowanej broni i odzieży haftowanej złotymi nićmi.
Ogrom bogactwa, jaki zobaczyła kobieta, spowodował w niej początkowo strach i chęć ucieczki, potem jednak przypomniała sobie opowieści o Skarbczyku.Weszła do wnętrza, posadziła rozespane dziecko na jednej ze skrzyń, dając mu do ręki jako zabawkę jakiś naszyjnik z pereł. Potem szybko zdjęła chustkę z głowy, rozłożyła na kamiennej posadzce i zaczęła na niej układać drogocenne przedmioty. Po północy drzwi skarbca zaczęły się przymykać. Kobieta prędko związała rogi chusty, tworząc z niej tobołek i szybko opuściła pomieszczenie. Gdy tylko wyszła na zewnątrz usłyszała za sobą głuchy trzask zamykających się drzwi i wtedy przypomniała sobie, że we wnętrzu została jej córeczka. Ogarnęła ją rozpacz. Płacząc zaczęła tłuc pięściami w skały. Wyczerpana, bez czucia padła na kamienie pod Skarbczykiem.
Gdy odzyskała przytomność świtało już i chmury zaczęły się złocić od promieni wschodzącego słońca. Przypomniała sobie wydarzenia z nocy i doszła do wniosku, że przyczyną nieszczęścia była jej zachłanność. Postanowiła co noc przychodzić do Wieczornego Zamku, aby gdy znowu się otworzą, odzyskać dziecko. Początkowo wierzyła, że zastanie je żywe, mimo iż nie było nic w środku do picia i jedzenia. Potem już tylko przychodziła w nadziei odzyskania zwłok, które chciała pochować na cmentarzu w poświęconej ziemi. Nic nie było w stanie jej odstraszyć, ani jesienne szarugi, ani zimowe wiatry i zamiecie, ani strach przed ciemnym lasem pełnym przedziwnych zjaw i głosów.
Doczekała się wreszcie chwili, gdy drzwi do Skarbczyka znowu się otworzyły. Kobieta wbiegła co tchu do środka i zastała córeczkę żywą, zdrową, uśmiechniętą i bawiącą się dalej sznurem pereł. Uszczęśliwiona matka pozostawiła w komnacie zabrane przed rokiem złoto i odeszła tuląc do piersi swój największy skarb - własne dziecko."
Legenda ta pochodzi z: Legendy Karkonoszy i okolic, Urszula i Aleksander Wiąckowie, Wojewódzki Dom Kultury w Jeleniej Górze, 1984, s. 154
[przy Wieczornym Zamku wraz z przyjaciółką Magdą, jej 6-letnim synem Frankiem oraz własną niewiele ponad 2 - letnią córką Jagodą byłam 17 lipca, ok. 18:33, czyli za wcześnie... Grzybów nie widziałyśmy, ale jagód było od groma i trochę... A skałki na zdjęciu bardziej, niż z zamkiem, kojarzą mi się ze sztuką asyryjską :)]
I znów na myśl przychodzi mi wiersz Szymborskiej "Rozmowa z kamieniem", ciekawe czy znała tę legendę.
OdpowiedzUsuńnie znam tego wiersza, ale już wiem skąd on u Ciebie na topie:)(gratulacje!)
UsuńŁadna legenda ale trzymajmy się faktów -złoto tam jest !;)
OdpowiedzUsuńDo wydobycia przydaliby się z... przystojni krasnoludzi z Rammstein-a :) http://www.youtube.com/watch?v=kIBeYoP9Wi0
Przy takim bogactwie kruszców, jakie jest w Izerach, w złoto szczerze wierzę (niekoniecznie w inkrustowane kielichy :)). A tacy krasnoludowie- hmm:) chłopaki jakoś się nie starzeją, no.
UsuńPiękna legenda, z morałem mądrym i wiecznie aktualnym. Dziękuję. :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te izersko-karkonoskie legendy.
OdpowiedzUsuń