Pierwszego lipca przybyliśmy do chałupy. Od następnego dzionka pozostałam w niej z dziećmi (bez Uczestnika). W związku z tym, nie nastawiałam się na wykonywanie większych prac (raz: w pojedynkę, dwa: trzeba mieć oko na dzieci). Bardzo doceniłam podczas pobytu z dziećmi ogrodzenie, które Uczestnik już jakiś czas temu zrobił. Niebiosa mi sprzyjały, ponieważ 2 lipca sklep w Przecznicy, po chyba ok. 2-letniej przerwie, został otwarty. Widząc takie ogłoszenie, nie mogłam nie udać się na uroczyste otwarcie sklepu:
Oprócz anonsowanej kiełbasy, były też takie oto frykasy:
zachowałam się jak typowy smalcowy abstynent i pochłonęłam dwie pyszne pajdy :) |
przypomniałam sobie dawne dzieje, kiedy to moja mama śpiewała w "Marysieńkach" |
wygląda na to, że stodoła pamięta czasy kobaltowej prosperity w Przecznicy |
Jak wyglądał nasz dzień po wyjeździe Uczestnika?
Ano, rytm dnia wyznaczało codzienne rozpalanie w piecu kuchennym w celu przygotowania obiadu lub odgrzania go dzieciom, nagrzania wody do wieczornych ablucji w dziecięcej wanience (yes, yes, yes, zmieściłam się!), wietrzenie chałupy, wykonywanie drobnych czynności porządkowych w środku i na zewnątrz, często z pomocą dzieci np. takich:
odkrywanie warstw starej farby na drzwiach sprawiało synowi sporą frajdę |
Pewnego dnia odwiedzili nas kłopotniccy sąsiedzi wraz z potomkiem. Dzieci w pewnym momencie stanowiły jedno kotłowisko, przewalające się z dzikimi okrzykami radości po podwórku (od razu podaję przepis na dobre kotłowisko: potrzebne są 3 sztuki dzieci w wieku od 2 do 8 lat, mały namiocik). Ciąg dalszy opowieści ruderyjnych niechybnie nastąpi (teraz nadeszła pora na smażenie naleśników do jagód przywiezionych z Przecznicy).
No to chałupa pewnie uradowana Waszą obecnością?
OdpowiedzUsuńZawłaszcza dzieciakami :)
Grille wszędzie wkoło, a my w powijakach. Ustrojstwo rodem z tesco nam zmarło na rdzę i trza nowe cóś kupić. Podjadłabym, choćby kiełbaski...;)
p.s.
Rzeczywiście zmieściłaś się do wanienki dziecięcej???:)
a tak, chałupa bardzo uradowana, chociaż cały czas mnie odstraszała (w pierwszy dzień pękł mi ząb na bułce, potem kąsał mnie kleszcz, a potem coś pogryzło mnie w pępek:) )
UsuńJa nie grillowałam -nie mam tego ustrojstwa, ale kiełbaskę piekłam na piecu (w folii aluminiowej)
ps. zmieściłam się - co prawda kolana pod brodą, ale grunt,że zadek się zmieścił ;)
a ja patrzę ze smakiem na te pajdy chleba z ogórkiem małosolnym...mniam....
OdpowiedzUsuńposłuchałabym też zespołu, lubię ludowe, sama kiedyś śpiewałam w zespole pieśni i tańca Wałbrzych...
a dzieciska uradowane wolnościa, nie to co w mieście na ogrodzonym skwerku....
to sa uroki wsi, no a palenie w piecu - to juz te mniejsze ...
bałam się tego palenia w piecu (kiedyś paliłam w centralnym, ale to już dawno i nieprawda)- po jednej instruktażowej lekcji męża, problemów już nie miałam. Ba, dzieci zaangażowałam w noszenie drewna - zadowolone jak nigdy :)
UsuńSkpel w Przecznicy zawsze mnie zaskakiwał, bo rzadko bywał otwarty... Gierczyński jest bardziej przwidywalny:)
OdpowiedzUsuńw gierczyńskim nie byłam:) To prawda, sklep w Przecznicy chyba zawsze ma przerwy w ciągłości:) teraz są takie godziny otwarcia:
Usuń8-12,przerwa i dalej: 15-20
Byliście na koncercie mojej szalonej ciotki :D
OdpowiedzUsuńale szaleństwo chyba nie wynika z bycia "Rybniczanką":)?
Usuńświat jest mały...:)
Piękne wakacje!!! Wieś to jest to!
OdpowiedzUsuńA zdjęcie z namiotem w tle urocze :)
Pozdrawiamy!
Ostatnie zdjęcie jest świetne. Spontaniczne?
OdpowiedzUsuńspontan,trwał dosłownie chwilę :)
Usuń