poniedziałek, 9 lipca 2012

Krótka relacyja z wakacyjnego (rekreacyjnego) pobytu w chałupie

Pierwszego lipca przybyliśmy do chałupy. Od następnego dzionka pozostałam w niej z dziećmi (bez Uczestnika). W związku z tym, nie nastawiałam się na wykonywanie większych prac (raz: w pojedynkę, dwa: trzeba mieć oko na dzieci). Bardzo doceniłam podczas pobytu z dziećmi ogrodzenie, które Uczestnik  już jakiś czas temu zrobił. Niebiosa mi sprzyjały, ponieważ 2 lipca sklep w Przecznicy, po chyba ok. 2-letniej przerwie, został otwarty. Widząc takie ogłoszenie, nie mogłam nie udać się na uroczyste otwarcie sklepu:


Oprócz anonsowanej kiełbasy, były też takie oto frykasy:

zachowałam się jak typowy smalcowy abstynent i pochłonęłam dwie pyszne pajdy :)
I oczywiście zaśpiewały "Rybniczaki"  (nie mogłam się doczekać! przygrywał również właściciel sklepu):

przypomniałam sobie dawne dzieje, kiedy to moja mama śpiewała w "Marysieńkach"
 Wracając do chałupy zauważyłam wiekową tabliczkę na zapewne równie wiekowej stodole:

wygląda na to, że stodoła pamięta czasy kobaltowej prosperity w Przecznicy

Jak wyglądał nasz dzień po wyjeździe Uczestnika?
Ano, rytm dnia wyznaczało codzienne rozpalanie w piecu kuchennym w celu przygotowania obiadu lub odgrzania go dzieciom, nagrzania wody do wieczornych ablucji w dziecięcej wanience (yes, yes, yes, zmieściłam się!), wietrzenie chałupy, wykonywanie drobnych czynności porządkowych w środku i na zewnątrz, często z pomocą dzieci np. takich:



odkrywanie warstw starej farby na drzwiach sprawiało synowi sporą frajdę
Pewnego dnia odwiedzili nas kłopotniccy sąsiedzi wraz z potomkiem. Dzieci w pewnym momencie stanowiły jedno kotłowisko, przewalające się z dzikimi okrzykami radości po podwórku (od razu podaję przepis na dobre kotłowisko: potrzebne są 3 sztuki dzieci w wieku od 2 do 8 lat, mały namiocik). Ciąg dalszy opowieści ruderyjnych niechybnie nastąpi (teraz nadeszła pora na smażenie naleśników do jagód przywiezionych z Przecznicy).

11 komentarzy:

  1. No to chałupa pewnie uradowana Waszą obecnością?
    Zawłaszcza dzieciakami :)
    Grille wszędzie wkoło, a my w powijakach. Ustrojstwo rodem z tesco nam zmarło na rdzę i trza nowe cóś kupić. Podjadłabym, choćby kiełbaski...;)
    p.s.
    Rzeczywiście zmieściłaś się do wanienki dziecięcej???:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak, chałupa bardzo uradowana, chociaż cały czas mnie odstraszała (w pierwszy dzień pękł mi ząb na bułce, potem kąsał mnie kleszcz, a potem coś pogryzło mnie w pępek:) )
      Ja nie grillowałam -nie mam tego ustrojstwa, ale kiełbaskę piekłam na piecu (w folii aluminiowej)
      ps. zmieściłam się - co prawda kolana pod brodą, ale grunt,że zadek się zmieścił ;)

      Usuń
  2. a ja patrzę ze smakiem na te pajdy chleba z ogórkiem małosolnym...mniam....

    posłuchałabym też zespołu, lubię ludowe, sama kiedyś śpiewałam w zespole pieśni i tańca Wałbrzych...
    a dzieciska uradowane wolnościa, nie to co w mieście na ogrodzonym skwerku....
    to sa uroki wsi, no a palenie w piecu - to juz te mniejsze ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bałam się tego palenia w piecu (kiedyś paliłam w centralnym, ale to już dawno i nieprawda)- po jednej instruktażowej lekcji męża, problemów już nie miałam. Ba, dzieci zaangażowałam w noszenie drewna - zadowolone jak nigdy :)

      Usuń
  3. Skpel w Przecznicy zawsze mnie zaskakiwał, bo rzadko bywał otwarty... Gierczyński jest bardziej przwidywalny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w gierczyńskim nie byłam:) To prawda, sklep w Przecznicy chyba zawsze ma przerwy w ciągłości:) teraz są takie godziny otwarcia:
      8-12,przerwa i dalej: 15-20

      Usuń
  4. Byliście na koncercie mojej szalonej ciotki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale szaleństwo chyba nie wynika z bycia "Rybniczanką":)?
      świat jest mały...:)

      Usuń
  5. Piękne wakacje!!! Wieś to jest to!
    A zdjęcie z namiotem w tle urocze :)
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnie zdjęcie jest świetne. Spontaniczne?

    OdpowiedzUsuń