Właściwie do tematu natchnął mnie
Przemek. Robiąc dzisiaj z młodą dość długi spacer rozmyślałam na ten temat. No bo tak chyba zazwyczaj jest: kupujemy stary dom, wstępnie go oczyszczamy ze śmieci, kontemplujemy odkryte detale i szczegóły i skupiamy się w pierwszej kolejności na niezbędnych (mniejszych lub większych) remontach, tak, aby dom nie niszczał. U nas tak mniej więcej to wyglądało. W międzyczasie, niespodziewanie, musieliśmy wymieniać dach. Ale to chyba tak jest, że czasem stare domy płatają figle (wespół ze starymi kasztanowcami w burzliwych okolicznościach...).
Jakie sprzęty zastaliśmy we wnętrzu warte zachowania?
W zasadzie żadne. Jest jedna szafa, w bardzo złym stanie, tak złym, że boimy się ją w ogóle ruszyć z miejsca (chyba nóżkę ma poważnie uszkodzoną przez tzw. czas). Szafa kiedyś pewnie stała w innym miejscu, bo nad nią w suficie tkwi pokaźny hak - taki jak do wieszania półtusz wieprzowych. Ambitnie planujemy podjąć kroki, aby ją uratować, ale nie wiemy czy się uda. I co gorsza, chcemy sami się za to zabrać :) I jeszcze nie wiemy jak - cenna będzie każda wskazówka. I jeszcze przy okazji zapytuję o opinię odnośnie tej pozycji:
http://semper.istore.pl/pl,product,380791,konserwacja,mebli,zabytkowych.html . Czy warto ją kupić? bo cena trochę mnie powala.
Z tzw. małego agd po poprzedniej właścicielce pozostały (i oczywiście zostawiliśmy je) talerze, kieliszki, kilka kubeczków (wszystko jak najbardziej pochodzi z okresu ostatnich 30 lat), jedna miska i jeden półmisek firmy Villeroy&Boch (zapewne przedwojenne), kilkanaście wieszaków na ubrania, w tym dwa z napisami (wspominałam o nich
tu), w stercie starych butelek na tyłach domu znalazłam dwa przedwojenne kieliszki do wina. Aaa, i kilka skrzyneczek (po materiale wybuchowym, z reklamą sklepu).
Co udało się dotychczas zrobić we wnętrzu domu?
Skupiliśmy się na głównej izbie: usunięcie linoleum i zgniłych desek podłogowych, które spoczywały na legarach, a te na ziemi. Wybraliśmy ziemię, wylewka z izolacją, na to płytki gresowe (mrozoodporne oczywiście), odkrycie pierwotnego sufitu (odkryliśmy wtedy, że nasz dom to grobowiec, krył w sobie kocie mumie). Sufit okazał się być ciemny - jak tabaka w rogu :) Widziałam gdzieś zdjęcia z wnętrza gospody w Gross Iser - tam też sufit był ciemny, więc zapewne ciemne sufity to standard kiedyś w tych okolicach. Muszę dodać, że potem sufit był pokryty farbką o kolorze różowawo - cielistym, a potem go zabito deskami.
|
tu widać tę farbkę na odkrytym suficie |
|
a tu już bez farbki |
Kolejny krok to skucie mokrych tynków - tak, tak, mokrych...od wilgoci. Zostawiliśmy na trzech ścianach gołe cegły - czas jeszcze pokaże, czy coś z tym jeszcze zrobimy. Na jednej ścianie jest świeży tynk, jeszcze go nie pomalowaliśmy. Przy piecu - niestety współczesnym, na ścianie położone są małe płytki i miejsce na lampę - jeszcze nie znaleźliśmy odpowiedniej, więc straszy goła żarówka :) A propos pieca: od rodziny dawnych właścicieli wiemy, że kiedyś w kuchni stał duży piec, na którym wygrzewały się dzieci :) I tyle. Aaa, usunęliśmy większość warstw farby olejnej z drzwi - okazały się pierwotnie pomalowane transparentną zieloną farbą. Co ciekawe, syn pana Oswalda, który urodził się i wychował w naszym domu, mówi, że za jego czasów drzwi nie były zielone! Wstępnie dobraliśmy się do framug okiennych - pierwsza warstwa też była zielona. I to tyle.
I co dalej z tą izbą :) ?
Wstawiliśmy stół (dostaliśmy go od znajomego z Rębiszowa), krzesła (drewniane, nawiązujące trochę wyglądem do zydli, mają ze 20 lat), łóżko (zwykłe, pojedyncze, trafiło do nas aż ze Szwajcarii :) ) i witrynę drewnianą z Jyska, i z sufitu dynda lampa, taka trochę jakby okrętowa z Ikei, i zegar z Jyska. I pożyczone od koleżanki z naprzeciwka krzesełko do karmienia małych dzieci.
|
tu stół jeszcze w sieni |
|
tu młody siedzi na łóżku, a witrynę przywieźliśmy z naszego mieszkania |
|
a tu obustronny zegar - polowałam na promocyjną cenę (35 zł) |
|
nad młodą widać lampę - gdy znajdziemy bardziej wiejski żyrandol, lampa trafi do pokoju na górze |
I czekamy na chwilę, gdy wpadnie nam w ręce niewielki kredens kuchenny. Najlepiej z okolicy. Stół zostanie. A reszta wyjdzie z czasem. Na pewno będą to sprzęty bardzo proste, bo już sam sufit wg mnie robi za dużą dekorację całego pomieszczenia. Pod zlew (jeszcze się nie zdecydowaliśmy co do jego wielkości, czy 1 czy 2- komorowy, z jakiego materiału) na pewno będzie osadzony na... stoliku (bez blatu). Z tej izby wydzielone jest jeszcze małe pomieszczenie - zapewne już w czasach powojennych - które nazywamy hydrofornią (wiadomo dlaczego). Tu wymarzyłam sobie duży, jednokomorowy zlew gospodarczy, tu będzie też lodówka (mała, biała, z naszego mieszkania). Tu będzie odbywało się mycie naczyń, przygotowywanie większych posiłków. Sufit zabijemy deskami, bo w tym pomieszczeniu jest w beznadziejnym stanie.
Co do reszty pomieszczeń i wielu kwestii, jak ogrzewanie, gdzie będzie finalnie łazienka, itp. itd. - te wszystkie tematy są przed nami i jeszcze nie mamy ostatecznych wizji. Zastanawiamy się też nad tym, czy w sieni zrobić podłogę kamienną - z wszechobecnych łupków, czy też położyć płytki, jak zagospodarować w przyszłości niewielkie pomieszczenie na parterze? na łazienkę za małe, a kiedyś to chyba był tu mini - warsztat. Tyle wątpliwości, pytań! Chyba każdy posiadacz starej chałupy i nie tylko starej tak ma, co?
A na koniec - oto jak kieliszki z Ikei nawiązują wyglądem do przedwojennych :)
|
a w kieliszku ? beaujolais nouveau, lubię je :) |
p.s. a powyższe zdjęcie, wbrew tematowi posta, zrobione jest w naszym mieszkaniu :)
wyobraźnia dobra rzecz, szczególnie,że pięknie wszystko opisałaś, ale.... dawaj foty-bo pęknę z ciekawości:)
OdpowiedzUsuńa, beaujolais, jednak;-) a wstąpcie wy do ArtBar hotelu w Chmieleniu, właściciel robi tam taką niezdecydowaną wyprzedaż od kilku lat (bo chyba się waha między remontem a sprzedażą). Znajdziecie tam większość potrzebnych prostych sprzętów (wybór kredensów np.), sama się wybieram po wieszak thonet i kwietnik. W hotelowych pokojach ma takie łóżeczka dla księżniczek, jakbym miała gdzie wstawić, to już bym spała na ziarnku grochu! Podłogę bym robiła kompromisową, np. z terakoty (czy pociętych cegieł), bo jest cieplejsza i łatwiejsza w układaniu niż łupek. I tak sobie myślę, że żadne pomieszczenie nie jest za małe na łazienkę, a gospodarcza łazienka na parterze- bezcenne.
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno nie jest warta tej ceny, zresztą uczenie się renowacji mebli z książek to w ogóle śmieszna sprawa. Wiele informacji w niej zawartych jest cennych, ale równie sporo jest po prostu śmiechu warte.Poza tym są tańsze pozycje.Ogólnie- jak już będziecie się za nią zabierać- wrzućcie jakieś zdjęcia ,bo to jedno ,które znalazłem trochę za mało pokazuje (trochę dziwna ,te nogi są oryginalne? Okleina czy sosna? Bardzo zeżarta? Itd. Nie ma problemu,jeśli chodzi o wskazówki.Aha- Megi ma rację- przydałby się jakiś stary kuchenny kredensik- podstawa wiejskiej kuchni- najlepiej niezamalowany w środku, bo to koszmarnie utrudnia renowację.
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie kręcą takie stare domy, może kiedyś uda się nam spotkać Krysiu to wpadnę z butelką mojej wioskowej malinówki :) mój dom po remoncie stał się całkowicie nowoczesny, zaopatrzyłam go w wodę, kanalizę, prąd, nie miał bidak nic ;) ale i tak mieszka się super. Wioska to jest to! Oj nie oddałabym za żadne skarby świata!
OdpowiedzUsuńZnamy te dylematy, znamy! U nas na podłodze w sieni i w kuchni wylądowała cegła, w łazience płytki, w spiżarni może kamień? Nie wiem, to zostawiam na wiosnę. Pokój dzienny i cała góra w dechach o różnej szerokości. Na ścianach obowiązkowo nierówne tynki wapienno-cementowe. Wystrój naszej chałupy będzie chyba takim poplątaniem z pomieszaniem, uwielbiam wnętrza w klimacie skansenowym wręcz, ale nie tylko, podobają mi się różne domieszki, dół będzie raczej "wiejski", a do sypialni przemycę nutę orientu. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Najważniejsze żeby robić wszystko w zgodzie z własnym "widzimisię", a nie "widzimisię" innych :)
OdpowiedzUsuńOLQA: zaraz wrzucę parę fotek aktualnego wyposażenia izby.Niestety, nie mam zdjęcia obejmującego całość bez zakłóceń (zazwyczaj plączą się dzieci :) ).
OdpowiedzUsuńMegi: wybierzemy się do polecanego przez Ciebie miejsca- zobaczymy co tam pan ma, dzięki za namiar :)!
Mateus: ja tam lubię książki, ale właśnie! nie mam doświadczenia w kwestii odnawiania mebli, stąd pytanie :)cena z kosmosu - mąż od razu popukał się w czoło:)Mam książeczkę Jakuba Rzymowskiego "Odnawianie starych mebli", ma tylko 3 lub 4 schematyczne rycinki, dla mnie podręcznik bez obrazków sensu żadnego nie ma. Kredens to moje marzenie jeszcze z dzieciństwa (widziałam u sąsiadów na korytarzu taki piękny, majestatyczny, teraz pewnie już go nie mają...).Nawet cichaczem marzyłam o kredensie do naszej wąskiej kuchni w mieszkaniu,hehe. Przekopałam foty - nie mamy zdjęcia samej szafy, przy najbliższej wizytacji chałupy, zrobimy foty ze szczegółami.Szafa jest drewniana,z zewnątrz pokryta stonowanym żółtym kolorem (olejna), gałki ma pokryte złotą farbą, szczyt czy korona (to ozdobne ustrojstwo powyżej drzwi)jest uszkodzone, ma masę dziur po szkodnikach :(, nóżki wyglądają na oryginalne.
Kama: zaplanuj z dziećmi wyjazd na narty w nasze strony i weź tę nalewkę koniecznie :)!!
Ananda: my też chcemy górę w dechach, ale kiedy to nastąpi? śmiejemy się,że tym domem zapewniliśmy sobie dodatkowe zajęcie do emerytury :)Ja też w kuchni całkowitego skansenu nie chcę, czasem współczesny detal nawiązujący wyglądem do dawnego, lepiej wygląda niż oryginał.Generalnie w stylu wiejskim chcemy stworzyć wnętrze (bez paździochów, plastiku, itp.), ale niekoniecznie za pomocą samych oryginałów:).Czekam na wpis pt."już zamieszkaliśmy w naszym domu" :)
Ale fotki, czad! Przypomniał mi się okres jak u nas zrywaliśmy podłogi, ściany, wywalaliśmy śmierdzącą glinę z każdej szczeliny - ale fajnie było :) kuchnię węglową masz? Ja miałam i 3 piece kaflowe :)
OdpowiedzUsuńJa się kiedyś- niestety- nie popukałem ,dlatego po rozwinięciu tematu będę miał zaszczyt przesłać odnośne skany:) (z uwagami).
OdpowiedzUsuńDrewniana jest na pewno- chodzi o to czy pod tym z...biście stonowanym kolorem (;)) jest tzw. masyw (jak w waszym stole) czy drewno fornirowane- to zasadniczo zmienia podejście do renowacji.Ale to temat na później.Pozdrawiam
już robi się pięknie, a dylematy mamy podobne u nas w domu. Na pewno z czasem wszystko znajdzie swoje miejsce. Powodzenia!
OdpowiedzUsuń