wtorek, 7 lipca 2015

wakacje w Ruderii...

...rozpoczęte! właśnie przez okno widzę sąsiadki, widzę ulicę, przez którą raz na jakiś czas przemknie auto na niemiejscowych blachach lub miejscowych (proporcje mniej więcej z moich obserwacji: 1:1) lub turysta na rowerze, lub miejscowy chłopiec. Czasem słychać szczekanie psów, kilka razy dziennie odwiedza nas kotka sąsiadów, na strychu cichutko żyją kuny (bo jak nas nie ma to pewnie hałasują). Rzodkiewki powyrywane i pożarte z gzikiem, ostatnie truskawki też już pożarte, wczoraj kosiłam, dzisiaj została końcówka, bo kosiarka wczoraj odmówiła współpracy (zdiagnozowałam już problem i dzisiaj powinno być ok - zobaczymy). Upały niczym w Egipcie, tylko o niebo spokojniej:). Stare grube mury skutecznie chronią przed upałem. Jednym słowem: cud miód i orzeszki. 
I oby tak dalej!
W stodole, po tylu wspólnych latach z Ruderią, odkryłam puszkę po pieprzu. Zapewne Oswald lub jego żona kupili pieprz w jednym ze sklepów kolonialnych w Querbach.


ps.jeśli ktoś z blogosfery ma ochotę na odwiedziny Ruderii i jej ludzkich mieszkańców to my herzlich willkomen (warto wcześniej dać jakiś sygnał tel lub via popularny portal społecznościowy:))

czwartek, 18 czerwca 2015

Kotlina-Skałki Zakochanych

Nie wiedziałam, że tam są. W ogóle o nich nie wiedziałam. Podczas wycieczki rowerowej z Agnieszką - sąsiadką z naprzeciwka - dowiedziałam się o ich istnieniu i Agnieszka pokazała mi je. Ładnie widać z nich Góry Łużyckie, jak z Karkonoszy w pewnym momencie. Teraz muszę pokazać je  Uczestnikowi. Podobno na nowo wydanych mapkach Izerów są już zaznaczone. A gdzie dokładnie się znajdują? Za ruinami Kesselschossbaude należy iść dalej prosto, ścieżynką lekko skręcić w lewo (ścieżynka widoczna jest w terenie) i zanurzyć się w ścieżce dla  hobbitów w las, po chwili jest się już na miejscu.
Poniżej kilka fotek zrobionych przez Agnieszkę, właśnie stamtąd - ze Skałek Zakochanych:

patrzę w stronę Gór Łużyckich-chcę tam kiedyś być!








niedziela, 19 kwietnia 2015

piątek, 20 lutego 2015

Sudety z wrocławskiego balkonu

Chełmiec


Śnieżka
i z zupełnie innej beczki- ciała niebieskie (układ ten tak wyglądał ze 2 godziny temu):
patrząc na zdjęcie od góry: Mars, Wenus,  Księżyc
ps. foty zrobił Uczestnik

sobota, 31 stycznia 2015

Wystarczy młotek

Nieważne ile lat mamy Ruderię (albo ona nas), nieważne ile trwa wieczny remont naszego starego domostwa. Ale wystarczy dobra motywacja i młotek, aby przekonać się, w jaki sposób został np. zbudowany piec w sieni. Taki z opcją do wędzenia mięsa na przykład. Okazuje się, że wystarczy mocniejsze pyknięcie młotkiem i po piecu może być. Powojenna robota - wskazuje na to nie tylko lichota konstrukcji (bo Niemcy wszak myśleli o pokoleniach), ale i pewne cechy konstrukcyjne, zwłaszcza na styku z sufitem. Jak wygląda zimowe zbijanie tynków w sieni - ku przestrodze dla mniej odważnych (przyszłych lub  nie) posiadaczy starych chałup lub dla niepoprawnych zapaleńców - zobrazuje kilka fotek poniżej:

waleniem w tynki (trochę za szybko, bo to nie 14.lutego) zajął się Uczestnik, za piecem widoczne są drzwi do tzw.hydroforni, beztynkowej już, w której będzie część robocza kuchni - głównej izby, planuję już jej wystrój
 Chytry nasz plan przewiduje, że w miejscu pieca kiedyś powstanie kominek, ale zapewne czas zweryfikuje ten pomysł. Z jednej strony fajnie, że wieczny remont trwa- przychodzą do głowy nowe pomysły, ale z drugiej chciałoby się mieć już remont  z głowy.
Uczestnik zbił już większość tynku w sieni - poniżej widok na ścianę, która całkiem fajnie wygląda bez tynku - kiedyś na niej zawiśnie lub stanie wielkie stare  lustro:
 A tu zdjęcie rozpierduchy przy schodach w sieni - a ja marzę o serpenitowym baśniowym parapecie do okienka:
Uczestnik zbijaniem tynków w sieni zajmował się ostatnimi dniami i w tzw. międzyczasie wyczarował praktyczne schodki w murku. Praktyczne, bo do ogniska nie trzeba biec kawał wzdłuż murku, tylko niemal na wprost drzwi są już schodki :)

klasycznie: PRZED (już nastąpiła rozpierducha muru)
i PO (finał zastał Uczestnikach w opadzie atmosferycznym)
 Tak, zima jest na całego w Izerach i ma się dobrze, a młotek to jedno z najprostszych i najlepszych wynalazków ludzkości :)

wyżej widok na rezydencję w Lasku (legendarna wojenna porodówka), a tu zielony domek Pod Orzechem :)))