Jakiś czas temu Uczestnik znalazł psi identyfikator - gdzieś chyba w Przecznicy, teraz nie pamięta gdzie. Fajnie byłoby móc przejrzeć dokumenty (których dawno zapewne już nie ma) i ustalić, gdzie piesek mieszkał i jak się wabił...
niedziela, 1 listopada 2015
czwartek, 29 października 2015
Naga sień, jak jesień
Sień jest naga - wszystkie zakamarki zostały pozbawione tynku. Od schodów - które pozostaną (ale zostaną potraktowane jeszcze odpowiednio) - zostały odbite deski (od spodu). Zabieg ten spowodował, że sień nabrała światła i przestronności. Po prawej stronie znajduje się piec - w jego miejscu zamontowany kiedyś będzie kominek, którego górę (a będzie ona wysoka) planujemy zwieńczyć resztkami kafli, pochodzącymi z dawnego pieca z naszego domu. Naprzeciwko komina będzie stać ławka z oparciem i schowkiem na poduszki oraz wełniane kapcie. Ja już to wszystko widzę:)
niedziela, 6 września 2015
sobota, 29 sierpnia 2015
Dziura w ścianie
Jakoś na przełomie zimy/wiosny 2011 r. główna izba na dole zyskała swój, wydawało się wtedy, ostateczny kształt (oprócz wyglądu większości ścian, bo tu pomysły jeszcze się kłębią w naszych głowach). Tak, minęło parę lat, parę urlopów spędzonych w domu i pojawiła się potrzeba zmian.W czym rzecz? Z głównej izby już po wojnie wydzielono małe pomieszczenie, usuwając duży piec na rzecz małego, kuchennego (na tym niemieckim można było nawet spać...). W tym wydzielonym pomieszczeniu postanowiliśmy zrobić rodzaj małej kuchni, gdzie przygotowuje się jedzenie. Tam też znajduje się jedyny (póki co) w domu kran i zlew. Urlop: poranek, wstaję zaspana jak smok, idę zrobić sobie kawę i jakąś kanapkę - udaję się z głównej izby, przez sień do tej małej kuchni, grzeję wodę, wracam do głównej izby po sztućce, kubek i talerz. I tak za każdym razem, gdy chcemy zrobić posiłek sobie czy dzieciom. Wymyśliliśmy zatem, żeby wybić po prostu wejście do małej kuchni z głównej izby. Niepraktyczne jest robienie tylu kilometrów. Wpadliśmy na ten pomysł jakiś czas temu, ale brakowało nam wiary w to, że Uczestnik sam jest w stanie to wykonać. Wiara pojawiła się i wraz z nią wymarzona dziura w ścianie:
![]() |
widok z głównej izby,a mała kuchnia wygląda nadal jak nora, bo jeszcze nią jest:) |
Dziurę trzeba jakoś ucywilizować:
Przejście już gotowe, pora na malowanie framugi i ścian (tak, dwie, jedyne otynkowane ściany w głównej izbie nie zostały do dzisiaj pomalowane), foty z serii "tak było, tak jest teraz":
![]() |
do wczoraj jedyny łącznik małej kuchni z główną izbą to małe okienko, na ścianie próbki farby |
![]() |
świeżo pomalowane ściany, a wilk na ścianie przestał straszyć... |
środa, 19 sierpnia 2015
Mysi pokój
W miniony weekend Uczestnik dobrał się do drewnianej ściany pokoju na piętrze. Dobranie się polegało na zdjęciu desek, wyczyszczeniu szkieletu ściany z prastarego ocieplenia (plewy), wymianie ocieplenia i nabiciu nowych desek. Nowe deski zostały nabite na ścianie od strony klatki schodowej, w samym pokoju pozostaną oryginalne (trzeba je jeszcze oczyścić z resztek słomy itp, do niedawna były otynkowane). Nowe deski zostały nabite inaczej niż było pierwotnie, mianowicie poziomo. Nasz dom - nasze fantazje:)
Poniżej skromna sesja fotograficzna. Aaa, jak tradycja nakazuje, w ociepleniu ściany znajdowały się szczątki kolejnego ssaka - tym razem była to mysz. Szkielecik chyba zachowamy...:)
![]() | |
moment po odbiciu pierwotnych desek, były zniszczone dość mocno (kiedyś po utracie dachu były przez jakiś czas wystawione na warunki atmosferyczne) |
![]() |
kosz wypełniony prastarym, tradycyjnym ociepleniem ściany |
![]() |
nasz skarb ze ściany (tak chyba w większości przypadków wyglądają mityczne skarby ukryte przez niemieckich właścicieli...) |
![]() |
jedno ze współczesnych rozwiązań ocieplenia ściany |
![]() |
prawie... |
![]() |
...i już! |
![]() |
a w przerwie można było nazbierać trochę gradowych kulek:) |
![]() |
aktualizacja: tu już z framugą |
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
bielik przy Jelenich Skałach
Uczestnikowi opłacało się wyruszyć na poranną wycieczkę na Jelenie Skały (zdjęcia nieostre - z emocji:)):
wtorek, 21 lipca 2015
i już po...
Szybko minęły 2 tygodnie w Ruderii. Spędziłam jej z dziećmi w Przecznicy i coraz bardziej kocham ten nasz stary domek. Powrót do miasta, do gorącego mieszkania był bolesny. Jedyny plus mieszkania nad Ruderią: łazienka. Bo w Ruderii jeszcze jej nie ma, za to jest wanienka i wieczorne w niej ablucje. Co też ma swój urok, oczywiście. Ale niekoniecznie na dłuższą metę. Podczas ruderyjnych wczasów miały miejsce m.in. następujące fakty: zepsuła się na amen mikrofalówka (buu, jednak jestem pesymistką, skoro ten fakt jako pierwszy podaję, hihi), poznałam boski smak koziego sera pochodzącego z jednego z przecznickich gospodarstw agroturystycznych - Krukowiska, wiem, że będę po niego wracać, zasmakował w nim również młody (a on jest dość wybrednym stworzeniem), mamy niemal własną kotkę, która kilka razy dziennie odwiedzała nasze domostwo, a nawet pod koniec naszego pobytu przyprowadzała swojego potomka, wykluły się nowe - chyba ostateczne - pomysły dotyczące lokalizacji łazienki oraz klatki schodowej na piętro stodoły. Zapewne wydarzyło się jeszcze szereg innych drobniejszych wydarzeń, które w tej chwili jakoś umknęły mi z pamięci. O, regularnie kąsał mnie strzyżak, co ciekawe tylko mnie, oszczędzał resztę rodziny (o taki ). Poniżej niekoniecznie w porządku chronologicznych zestaw paru fotek.
drzwi zrobione wiosną przez Uczestnika zyskały podkowę - na szczęście |
żeliwny litrowy garnek znalazłam w stodole |
"nasza" kotka, przynosiła nam myszy |
każdy przedmiot z czasem znajduje swoje właściwe miejsce w Ruderii |
relaks w leżaku z winem w kieliszku Oswalda |
ceramiczne prace moje i młodej - zrobione i wypalone podczas warsztatów w agroturystyce izerski potok |
![]() |
młoda opycha się gzikiem |
butla na atrament szkolny z lat 50. XX w.- jeden z wielu klimatycznych prezentów od mojego taty,prezenty te znajdują swoje miejsce w Ruderii |
Subskrybuj:
Posty (Atom)