Kuchnia, zwana główną izbą (podczas naszych pobytów "robi"za: kuchnię, jadalnię i pokój dzienny lub tzw.salon oraz główną sypialnię) przeszła za naszą sprawą metamorfozę. Czy na lepsze?Z niskiego jasnego pomieszczenia przeobraziła się w mroczną, nieco wyższą izbę. Posępności dodaje jej ciemny sufit, ściany bez tynku, brak firanek i wyściełanych krzeseł z okresu późnego (a może środkowego:)) Gierka. Zapewne za jakiś czas zmieni oblicze, może nawet nabierze jasności i przytulności. Na razie - jest, jak jest.
Tak było - tuż pod odkryciu zgniłych desek podłogowych pod hermetyczną wykładziną:
Tak (na razie) jest - po prawej stronie wyrko przykryte folią:
A jak będzie? Sami chcielibyśmy wiedzieć :)
uwielbiam posty typu przed&po :)
OdpowiedzUsuńja też :)
UsuńNie jest źle... od razu przypomniała mi się nasza akcja podłogowa. Pod deskami klepisko. Trzeba było ziemię taczkami wywozić. Potem położyliśmy watę szklaną i nowe deski. Wy, jak widzę postawiliście na płytki:)
OdpowiedzUsuńpłytki będą wszędzie na parterze, ale na górze tylko deski :)
Usuńa ja juz widzę potencjał w tej kuchnio - salonie....
OdpowiedzUsuńpo jest bardziej przytulne, a brak firanek to dla mnie plus....
Ja nie mogę patrzeć na to przed i nawet zdjęć nie robię.Jakbym nie chciała pamiętać, jak było przed. Chociaz sama chetnie porównuję u innych takie postępy. To nie na moje nerwy te tragiczne remonty. Juz wyjechalam i przyjadę pod koniec września, jak mąż cos tam wiecej zrobi.
OdpowiedzUsuńeeee...Fajnie jest! :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię "posępne" wnętrza. Odpoczywam w takim klimacie.
Mam kuchnię od południowej strony i brak zasłon.
wariuję od oślepiającej jasności. Marzę o okiennicach zamkniętych przez pół dnia.
o, o! zapomniałam o okiennicach! marzą mnie się w Ruderii
UsuńJest super. To "przed" bardzo mi się podoba (nawet "gierek") i to "po" też bardzo. Te otwory okienne i piec. Nie miałam nigdy firanek ani zasłon, lubię obrazy za oknami. Wnętrza w Waszym domu mają potencjał. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńto "przed' nie było takie złe, ale ZŁO je trawiło: mokre tynki od wilgoci, podejrzanie niski sufit (a takie cudo się pod nim kryło!) i zgniłe deski podłogowe. Zapach, jaki się unosił przypominał mi nieco bigos... "po" to stan przejściowy-przynajmniej jeśli chodzi o kolor ścian, firanek raczej nie będzie, wyrek też nie. Za to marzy mi się stary kredens i stary malutki żeliwny zlew, taki jakie bywały w kotłowniach poniemieckich.
UsuńPozdrawiam!
Jako głęboko wierzący w zasady chrześcijaństwa ateista twierdzę, że zawieszony pomiędzy oknami obraz miał nie tylko estetyczne, ale i filozoficzne walory. Pięknie musiało tam grać słońce. No i pobielanie ścian, boli mnie w oczy, ale dlatego, że mam u siebie wszędzie białe ściany ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńobraz nadal emanuje filozoficzne walory, tylko już nie w kuchni :) w przyszłości ściany chyba nabiorą barw-ale jakie (muszą być ciepłe) i w jaki sposób? samy nie wiemy jeszcze.
UsuńFallar a Ty jeszcze w zamorskich krajach czy już na włościach?
Polska Polska, od ponad miesiąca już.
UsuńŚwietny dom! będziecie tynkować czy pomalujecie te piękne cegły? bardzo podobają mi się sklepienia nad oknami. Kafle na podłodze to już przesądzony temat? Mnie by kusiły cegły albo takie kamienne płytki.
OdpowiedzUsuńco ze ścianami będzie finalnie? jeszcze nie mamy ostatecznego pomysłu, kafle będą, może kiedyś zmienimy na inne, a może będą płytki? na razie musi być tak jak jest, reszta pomieszczeń wzywa :)
Usuń