No tak. Będzie w nim niemal wszystko: żywe stworzenia (np. konik polski), dziecko (to już druga kategoria, w której występuje;)), widoczki z klimatem industrialnym, odrobina czegoś, czego nie ma, a ślady w krajobrazie pozostały i wspomnienie Sylwestrowej nocy i zdjęcie Ruderii (gdyż dochodzą mię głosy, że piszę o domu, a zdjęć aktualnych domu brak w postach). Cały czas wiał bardzo silny chłodny wiatr. Śniegu brak, trawy zalizane przez ten, który stopniał. I cieplutko w nocy, gdyż rezydowałam z potomstwem w świeżo wyremontowanym pokoju u sąsiadów:) (dzię-ku-je-my łan mor tajm!) Było sympatycznie, wietrznie, szybko i szampańsko na koniec:). Poniżej w zaburzonej chronologii parę zdjęć z grudniowych dni w ruderyjnych okolicach (zazwyczaj robiłam je ja, co zapewne widać;)). Zacznę od konika:
nad Ruderią znajduje się gospodarstwo z hodowlą konika polskiego oraz kóz - można pojeździć na konikach oraz nabyć kozi ser. Ja zdecydowałam się na razie na oględziny konika :) |
W grudniowy dzień, bardzo wietrzny, postanowiliśmy wybrać się na krótki spacer na szczyt bezimiennego pagóra (może ma jakaś nazwę, ale na żadnej mapie na nią się nie natknęłam), u stóp którego stoi nasza chałupa. Aby wejść należy kluczyć pomiędzy pastwiskami dwóch gospodarstw. Ale da się. Całe szczęście, bo widoki na górze są bardzo piękne. Chociaż już oglądane wiele razy z innych lokalizacji. I dla odmiany zdjęcie dziecka z ojcem, podczas skrywania się przed wiatrem na szczycie:
I obiecany widoczek "industrialny", czyli kopalnia bazaltu na Urwistej (Kahlenberg), gdzie miał stać niegdyś zamek.
W jednym z końcowych dni grudnia wybraliśmy się większą grupą (dorośli i dzieci) do Lasu Kaolinowego. Tam obejrzeliśmy pozostałe po wydobyciu kaolinu wyrobiska oraz ruiny budynków. Kaolin wydobywano tu w latach 1911-30 oraz po 1945 r., ale tylko okresowo*. Poniżej - po jednym zdjęciu tego i owego:
jak to wygląda zimą - widać, wiosną i latem zapewne jest bardziej tajemniczo i baśniowo ;) |
Co nam jeszcze pozostało? Sylwestrowy wieczór i zdjęcie Ruderii. Poniżej fragment pomieszczenia, a dokładniej kuchni u sąsiadów (agroturystycznej kuchni:) ), gdzie spędziliśmy ostatni wieczór minionego roku. Nie zamieszczam zdjęć z samej imprezy, gdyż nikogo nie zapytałam o zgodę na publikację wizerunku. A poza tym - prywatność, zwłaszcza na imprezach, to rzecz bezcenna :)
w trakcie przygotowań, bardzo podoba mi się drewniany sufit :) |
Na odchodne (moje odchodne od komputera;)) zdjęcie Ruderii wykonane z okna pokoju u sąsiadów:
smutna Ruderia czeka na zdjęcie szarego tynku - planujemy w przyszłości wrócić do koloru zbliżonego do pierwotnego |
Aa, zapomniałabym! Wnet ruszy seria postów, a właściwie publikacji zachowanych do naszych czasów fotografii, dotyczących tajemniczej (dla nas oczywiście) Klary Kittelmann. Była to kobieta mieszkająca niegdyś w sąsiednim Rębiszowie (Rabishau), po której pozostała walizeczka pełna ciekawych zdjęć i dokumentów obejmujących okres pierwszej połowy XX w. Mam nadzieję, że niektóre elementy jej życia uda się wspólnie tu rozwikłać :)
Jednocześnie, korzystając z okazji, dziękuję za noworoczne życzenia i życzę wszystkim odwiedzającym, aby ten rok był lepszy dla Was od poprzedniego!
Jednocześnie, korzystając z okazji, dziękuję za noworoczne życzenia i życzę wszystkim odwiedzającym, aby ten rok był lepszy dla Was od poprzedniego!
*SGTS pod red. M. Staffy, Wyd. I-BIS 2003, t.2, s. 382
DZięki i wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńFajowo, zazdraszczamy! My też mieliśmy ochotę podjechać na Święta albo na Sylwka do naszego zabytku, i też planowaliśmy gdzieś w okolicy się zagrzać u jakiś sasiadów z agro, ale grypa zmogła całe towarzystwo i polegliśmy.
OdpowiedzUsuńA ta nowa ścieżynka dydaktyczno-kopalniana (z Mirska, a właściwie to z Krobicy) za pieniądze KGHM'u wyrychtowana to gdzieś tam może u Was obok przechodzi?
Pozdrowienia noworoczne!
my niby zdrowi byliśmy, ale dzisiaj muli mnie żołądek, a młoda strzela pawiany (dobrze,że jeszcze nie na ściany ;))- przywieźliśmy wirusika z Przecznicy :(
UsuńTak, blisko nas, nie wiem z 300 metrów może od Ruderii,w krzaczorach znajduje się szyb "Anna Maria" już wstępnie oznaczony na poczet tej ścieżki
Łał, to na wiosnę idę na wycieczkę! Wystawiajcie przed dom jaki saturator dla turystów :)
UsuńCholera ten wirus siedzi w nas od dawna, jakby co i rusz wracał. Trzymajcie się!
I jeszcze raz - powodzenia w Nowym Roku. Oby Ruderia rozkwitała:-)))
OdpowiedzUsuńŚciskam
Asia
O,O,oby ten rok był łaskawszy dla Ruderii;)!
UsuńWidzę,że oględziny konika z bezpiecznej odległości.:-) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńnawet dotknęłam konika-fajne są! a młoda latem już siedziała na grzbiecie i jeszcze to wspomina :)!
UsuńDzięki za zdjęcia- inaczej by mi Ślubny nie uwierzył, że śniegu nie ma;)
OdpowiedzUsuńjest tylko przy gondoli w Świeradowie - Zdroju, zapewne specjalnie naśnieżana trasa dla narciarzy. Poza tym -jak widać, czyli nic ;)
UsuńNajlepszego!
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego!zazdraszczamy zabawy!:)
OdpowiedzUsuńOdwzajemniam i czekam na ruderiowy cd.
OdpowiedzUsuńRuderia jest smutna, bo Was w niej nie ma... i zerka na rozświetlone okna naprzeciwko... może następny Sylwester już u Was??
OdpowiedzUsuńNiech się Wam wiedzie, niech Ruderia rozkwita!
Ściskam ;)
pierwszy raz odwiedzam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na link party (w skrócie blogerki pokazują swoje najciekawsze posty, żeby inni mogli na nie trafić i się pozachwycać;)
http://www.speckled-fawn.blogspot.com/2013/01/lista-przebojow-2012-niespodziewanka.html
Niech ten rok będzie wspaniały dla Ruderii. Obyście mogli w niej być jak najczęściej. Nie będzie wtedy taka smutna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń