wtorek, 26 lutego 2013

Niech będzie już ciepło!

Koniec lutego. Wypatruję oznak końca zimy, cieszę się z dłuższych dni (co parę dni sprawdzam w kalendarzu o ile dłuższy jest już dzień) i nie mogę doczekać się chwili, kiedy pozbędziemy się ciepłych kurtek, butów zimowych, szalików i ocieplaczy. Jagoda niemal codziennie zakłada swoje nowe wiosenne pantofelki i pyta czy już je może założyć, gdy wychodzimy na zewnątrz. Michał pyta kiedy będzie tak ciepło, że  będzie mógł wyjść w koszulce z krótkim rękawem. Nie mogę doczekać się końca zimy i (jak co roku, od paru lat) przyrzekam sobie, że tym razem pozbędę się raz na zawsze tych zimowych butów, które kupiłam parę lat temu (w chwili chyba zaćmienia umysłowego, bo jakoś mi nie leżą,a których nie potrafię się pozbyć, bo jak na złość świetnie się trzymają). Uczestnik też coś napomyka o tęsknocie za ciepłymi dniami...Słowem - czekamy na zmiany w przyrodzie. Znalazłam parę zdjęć - bardziej osobistych, bo prezentujących nas - z minionego lata, spędzonego w dużej części w Przecznicy. Tęsknię za tymi chwilami i chciałabym je powtórzyć tego lata. Sami zobaczcie:
Czy jest sposób na nietęsknienie za ogórkową, ugotowaną na własnym piecu w starej chałupie, spożytej na progu domostwa:
Albo za sajgonem na tyłach domu (i poranną kawą wypitą niespiesznie przy stole, gdy dzieci i zabawki jeszcze śpią):


Nie mówiąc o potrawach, robionych przez Uczestnika (od razu dodam, że w naszym stadle mistrzem w kuchni jest właśnie Uczestnik):

jestem po kolacji złożonej z gzika i grzanek czosnkowych,  i ślina mi ucieka na ten widok...

Albo za młodą, zadowoloną na festynie wiejskim:


Lub za stadnym spaniem w Ruderii:

wyglądamy jak jakieś zwierzątka w norce:) zdjęcie słabej jakości, bo zrobione aparatem telefonicznym, matka zawsze ma najmniej miejsca;)
Ciekawe czy w tym roku uda się stadnie spać? dzieci trochę urosły...;)
I tym mało optymistycznym  akcentem kończę dzisiejszy tęskny wpis. Chciałby się napisać: do lata! Ale nie - do lata  niejeden wpis będzie!



czwartek, 21 lutego 2013

Z serii: pamiątki po Klarze, cz. VIII

Dzisiaj kolejna - na razie ostatnia - część pamiątek po Klarze Kittelmann. Będzie parę listów, w tym jeden z Wilhelmshaven, parę pocztówek i zdjęć - głównie jednego pana (nie mam pewności, czy to nie on był pastorem na zdjęciu z konfirmacji, publikowanym parę postów wstecz). Nie muszę dodawać, że listy dla mnie nie są czytelne...Będzie też  zdjęcie pewnego pana - jakoś nie mogę oprzeć się dziwnemu wrażeniu, że pan ten został sfotografowany...martwy. Ale może moja wybujała wyobraźnia trochę szwankuje...;). I będzie rysunek od Tupai :)
Startujemy!

list napisany w Wilhelmshaven w 1911 r., być może przez chłopaka z SMS Von der Tann
ten napisany w 1942 r., wygląda na to, że Klara miała rodzeństwo


ten list napisany został w Mirsku
a o tym nic nie mogę powiedzieć...

liścik z kopertą :)

nastrojowa pocztówka z sarenką

bladego pojęcia nie ma skąd ta pocztówka pochodzi...

ta nadana w Legnicy w 1912 r. (jeśli dobrze odczytałam datę ze stempla)
uchowało się jeszcze zdjęcia jakiegoś wojaka


zdjęcia tajemniczego pana
I na koniec zdjęcie tego pana, który wydaje się mi (nie wiedzieć dlaczego) być martwy na zdjęciu:


 Dzisiaj znalazłam w skrzynce przesyłkę od Tupai- za podanie, jaka postać filmowa powiedziała "sowy nie są tym, czym się wydają" - dziękuję! diabeł rogaty będzie równoważył w Ruderii obecność stada świętych obrazów (kupiliśmy je wraz z domem) ;).
rogaty stworzony przed laty tupajową ręką :)
A swoją drogą kiedy ostatnio pisaliście listy? takie zwyczajne, ręcznie na kartkach, wysyłane pocztą do adresata? nie myślę tu o listelach, ani wiadomościach na portalach społecznościowych. Ja - szczerze - nie pamiętam kiedy napisałam ostatnio taki list. Kiedyś, u schyłku liceum (II połowa lat 90-tych ) obficie korespondowałam z przyjaciółką (do tej pory mam paczki listów od niej, pogrupowane w roczniki, z pięknymi rysunkami na kopertach - przyjaciółka rysowała mi okładki płyt naszych ulubionych zespołów muzycznych) i z kumplem. Pisaliśmy do siebie głównie o swoich młodzieńczych bolączkach, sytuacjach z życia (ach i o chłopakach oczywiście;)), imprezach, planach wyjazdowych na koncerty i o muzyce. Za jakieś 8 - 9 lat mój pierworodny będzie mieć tyle lat, co ja wtedy...Czas bardzo szybko leci, jak dla mnie - za szybko...

sobota, 16 lutego 2013

Izerskie miejscowości na rycinach Friedricha Bernharda Wernera

Friedrich Bernhard Werner urodził się  na Śląsku, koło Kamieńca Ząbkowickiego (1690-1776 ) i był rysownikiem, próbował swoich sił również w miedziorytnictwie. 

źródło ryc. : Ryszard Len, Friedrich Berhard Werners Topographie Der Stadt Breslau, Wyd. VIA, 1998, s. 3.
 Nie będę opisywać szczegółów jego życia (można znaleźć je w wikipedii na przykład), istotnie jest to, że w pewnym momencie życia zaczął uwieczniać szereg miejscowości mniejszych i większych na Śląsku - rysował głownie obiekty sakralne, chociaż nie tylko (mamy w domu książkę ze zbiorem rycin dotyczących topografii Wrocławia). Efektem jego prac jest licząca 3000 stron 5-tomowa Topographia Silesiae oraz licząca 1400 rycin topografia hrabstwa kłodzkiego. Do Topographia Silesiae dodał z czasem jeszcze więcej rycin.  W latach 1748-58 opublikował księgę domów modlitwy z 164 ilustracjami, następnie zbiór widoków klasztorów cysterskich Czech, Moraw i Śląska. A dlaczego o nim piszę? Raz - uwiecznił na swych rycinach wiele miejscowości z Dolnego Ślaska, w tym leżących również w bezpośrednim sąsiedztwie Gór Izerskich (a okolice te bardzo mnie zajmują). Dwa - jego ryciny - wg wielu - nie są może  szczytem kunsztu i talentu - ale istotne jest to, iż Werner uwieczniał obiekty, których często już  nie ma. Nie dotrwały do naszych czasów lub zostały przebudowane, itp. Dlatego też jego prace mają duże znaczenie dla historyków, historyków sztuki, konserwatorów zabytków, archeologów czy architektów. I myślę, że również dla wielu innych osób - warto zobaczyć jak nasze małe lokalne ojczyzny wyglądały parę wieków temu. Poniżej zamieszczam wybór rycin z miejscowości w pobliżu Przecznicy, do których zawitał Werner. Niestety z Przecznicy nie  ma żadnej - nie było tu nigdy ani kościoła, ani ewangelickiego domu modlitwy. Szkoda...
To co? Zaczynamy!
Świeradów - Zdrój: kościół ewangelicki, pastorówka i na lewo od niej gospoda
Gierczyn: ewangelicki dom modlitwy i pastorówka
Mirsk: Rynek z ratuszem, w tle kościół, a w sukiennicach podobno mieścił się ewangelicki dom modlitwy
Rębiszów: kościół katolicki, pastorówka oraz ewangelicki dom modlitwy
Proszowa: ewangelicki dom modlitwy oraz kościół katolicki

Kopaniec: ewangelicki dom modlitwy
Kromnów: ewangelicki dom modlitwy
Stara Kamienica: ewangelicki dom modlitwy i pastorówka
A na koniec - z myślą o mojej rodzinie czytającej bloga - Świerzawa:
Świerzawa: Ratusz, za nim starszy ewangelicki dom modlitwy, na prawo od niego nowy dom modlitwy
Ryciny wszystkich obiektów pochodzą z tej strony (zachęcam do zapoznania się z resztą rycin)


Pisząc korzystałam z:
2. Ryszard Len, Friedrich Bernhard Werners Topographie Der Stadt Breslau, Wyd.VIA, Wrocław 1998
3. oraz z podlinkowanej wyżej strony z rycinami

piątek, 15 lutego 2013

Z serii: pamiątki po Klarze, cz.VII, czyli 70-letnie karty urodzinowe

A nawet już prawie 72-letnie. Okazuje się, że Klara obchodziła 50-te urodziny ok 17. kwietnia 1941 roku. Poniżej zamieszczam wybór urodzinowych kart, które otrzymała Klara - bardziej podobają mi się od współczesnych...Oczywiście życzenia są dla mnie nieczytelne, jak zwykle...